Janusz,
zostaw pojęcie autorytet dla tych, którzy na to zasługują. Moja historia z bonsai zaczeła się w 1997 roku, czyli bardzo niedawno. Słuchając wykładów NK i jednocześnie obserwując wypowiedzi niektórych użytkowników tego i innych for na temat kto kiedy zaczął, to okazuje się, że dopiero nauczyłem się siedzieć i jeszcze nie raczkuję. Okazuje się bowiem, że niektórzy mając 23 lata zajmują się bonsai od lat 15. Czasami myślę, że bardzo mi brakuje tego straconego czasu między 6, a 22 rokiem życia. Młodsi mieli więcej szczęścia... Wracając do autorytetów, to jak się nauczę odpowiednio podlewać moje rośliny to <font color="#FF0000">napewno //ort</font> Ci o tym powiem, a tymczasem, ku zdziwieniu wielu z Was jeszcze tego nie potrafię. Okazało się, że Król jest nagi, prawda? Przez tyle lat nie nauczył się podlewania? Też mi było głupio, gdy NK mnie spytał jak to właściwie robisz i odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Jest to szalenie subtelny człowiek, ale jego uśmiech mnie zabił. Tyle w temacie autorytetów.
Bolas,
bonsai według NK nie polega na kłanianiu się roślinie. Nigdy tego nie widziałem. Co innego szacunek, polegający choćby na tym, że zanim zacznie pracę na roślinie to dokładnie ją wyplewi. Ustawienie takiej zaniedbanej rośliny na dodatek w brudnej doniczce to brak szacunku dla nauczyciela, ale tego też dowiedzieliśmy się nie od razu. Nobu nigdy nie powiedział o kim kolwiek z Europy, że jest gorszy lub coś w tym stylu. Byłeś na wykładzie, na którym tłumaczył różnice w postrzeganiu sztuki bonsai w Japonii i Europie. Podkreślił, że w Europie bonsai to obiekt, a w Japonii jeden element , który przedstawia cały krajobraz. jeśli on nikogo nie krytykował to ja tym bardziej siedze pod dywanem. Oczywiście wspomniał o strukturze drzew europejskich, ale z tym trudno się nie zgodzić oglądając poszczególne gałęzie bonsai na wystawach. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich roślin i właścicieli. Często (niezawsze) jednak wystawiane są piękne importy, cudne yamadori, które układ gałęzi już miały piękny, gdy pozyskano je z natury, gorsze "gryzaki", a niekiedy rośliny dziwaków, których uważam za swoich nauczycieli. Te przed wystawieniem przygotowywane były latami. Jest też wiele roślin, które z daleka zapierają mi dech w piersiach, ale gdy zajrzy się od spodu temperatura nieco opada. Nie traktuję ich jak coś be, ale chciałbym zobaczyć tam coś więcej... Bycie mistrzem do czegoś zobowiązuje. W roślinach z Japonii to coś widać. Wynika to z tego, że na tych wystawach szalenie istotna jest forma i efekt wizualny, a nie struktura. Przyznaję też, że chciałbym być posiadaczem tych wszystkich "niedoskonałych" roślin , o których teraz piszę. Zaakceptowałbym wszystkie ich wady
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
, a z biegiem lat może coś bym zmienił? Nie mam też nawet jednej takiej, która by pasowała do opisu kandydatki na wystawę w takim pojmowaniu bonsai jakiego uczy NK. Od kilku lat pokazuję też, te same rośliny. Są jakie są, muszę to zaakceptować bo tak je zrobiłem. Poprawiam co się da i tyle. Inne na to nie zasługują ponieważ jeszcze długa droga przed nimi.
Co do Mistrzów europejskich. Znam ich prace, choć wiele z nich niestety z internetu. Uczyli się w Japonii trochę później niż przyjazd Nobu
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Nie o to jednak chodzi. Ja nie podważam ich autorytetu. Mam swoje, które nie puszą się jak niektórzy z pierwszych stron, a gdy trzeszcząca gałąź w końcu pęknie nie mówią, że tak miało być:) Wszyscy wiedzą o co chodzi:) Mają wspólne cechy, są skromni, szalenie sympatyczni, onieśmielają mnie swoją wiedzą i dobrze się czuję w ich towarzystwie. Mam też największy komfort - nie poruszają spraw bonsajowo politycznych i nie są kółkiem wzajemnej adoracji.
To co próbuję przekazać dobrze widać na jednej z roślin w Polsce. Chodzi mi o bunę (import), a konkretnie jego strukturę na kongresie EBA w Książu po tym jak do Polski dojechał, stan tego drzewa wtedy i efekt formowania z odciągami. Serce mi pękło - musiałem to napisać, sorry.
Łaczy nas jedno HOP na punkcie zieleniny w donisi ktora przypomina drzewo w naturze i tego sie trzymajmy.
Dużo w tym prawdy. Chciałbym jednak, żeby z tego tematu wynikało coś więcej. Samo słowo HOP na tym punkcie jest właściwsze niż zielenina w donisi
Różnice między ośrodkami bonsai mnie już nie interesują. Bardzo się cieszę za każdym razem, gdy przyjeżdżasz (cie) na wykłady do Krakowa. Nie mam też wątpliwości, że na spełnienie prawdziwych marzeń Tadzia Wcisło, takich bez pustego gadania o wspólnej wystawie przyjdzie nam jeszcze długo poczekać.
Piotr,
nie wal prywatą. Wiesz, że tego nie cierpię
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Temat nie dotyczy integracji środowisk bonsajowych, ani Twoich warsztatów, ale bonsai- czegoś więcej niż drzewa w doniczce. Czegoś więcej, czegoś więcej, czegoś więcej, a nie badyla, krzaczora, patysia, drzewka, roślinki, zieleniny samej w sobie , posadzonej na tacy, w doniczce, pudełku po margarynie czy plastikowej skrzynce. To było powodem założenia tego tematu.