rozsadzanie ficusa
rozsadzanie ficusa
Witajcie
Dzis kupilem kolejnego ficusa benjamina. Jak to zwykle bywa z ficusami w kwiaciarniach moje drzewko ma kilka pni. Jest to mlody ficus (wysokosc ok 40cm). Chcial bym go rozsadzic tak, zeby kazdy pien rosl osobno. Ale nie wiem czy to <font color="#FF0000">wogole //ort</font> jest mozliwe, jak to zrobic i kiedy sie za to zabrac...
pozdrawiam
MateuszT
Dzis kupilem kolejnego ficusa benjamina. Jak to zwykle bywa z ficusami w kwiaciarniach moje drzewko ma kilka pni. Jest to mlody ficus (wysokosc ok 40cm). Chcial bym go rozsadzic tak, zeby kazdy pien rosl osobno. Ale nie wiem czy to <font color="#FF0000">wogole //ort</font> jest mozliwe, jak to zrobic i kiedy sie za to zabrac...
pozdrawiam
MateuszT
Miałam dokładnie ten sam problem i w desperacji wielkiej po prostu nożem (dość brutalnie!) rozdzieliłam bryłę korzeniową. Powstałe w ten sposób pojedyncze roślinki poprzesadzałam (pojedynczo) do małych doniczek. Tylko jedna tego zabiegu nie przeżyła, reszta ma się znakomicie. Życzę powodzenia.
Pozdrawiam, Ewa
Małe roślinki dobrze znoszą nawet bardzo silne cięcie korzeni .
Przed cięciem dobrze jest wyciąć połowę , albo i nawet 3/4 liści (odcinasz cały liśc zostawiając sam ogonek - nie bój się wypusci z czasem jeszcze więcej nowych ) .
Na rany pod ziemą mozna sypnąć ukożeniaczem (nie jest to konieczne) .
No i zwiększyc wilgotnosć - dać pod folie .
Przed cięciem dobrze jest wyciąć połowę , albo i nawet 3/4 liści (odcinasz cały liśc zostawiając sam ogonek - nie bój się wypusci z czasem jeszcze więcej nowych ) .
Na rany pod ziemą mozna sypnąć ukożeniaczem (nie jest to konieczne) .
No i zwiększyc wilgotnosć - dać pod folie .
No i zadzialalem
Nie obylo sie oczywiscie bez probilemow. Najlepsza czesc roslinki (najbardziej "ulistniony" pien) byl w samym srodku i jak juz wszystko pobocinalem... odpadly od niego wszystkie korzenie . W akcie desperacji wsadzilem go do szklanki z woda, moze wypusci jakies korzenie. Chociaz sam w to nie wierze.
No ale pozostale powsadzalem do doniczek, przykrylem folia i mam nadzieje,ze cos z nich wyrosnie. Mam jeszcze pytania:
1. Moze to byc bialy worek foliowy (nie przepuszcza za duzo swiatla) ??
2. Jak czesto je pryskac i podlewac ??
3. Zostawilem przy doniczce dosc doze dziury, na gorze tez wycialem otwor (wentylacja), tylko nie wiem, czy powinienem to robic ?? Nie spowoduje, to, ze wilgotnosc bedzie zbyt mala ??
4. Czy cos jeszcze mam zrobic ??
Nie obylo sie oczywiscie bez probilemow. Najlepsza czesc roslinki (najbardziej "ulistniony" pien) byl w samym srodku i jak juz wszystko pobocinalem... odpadly od niego wszystkie korzenie . W akcie desperacji wsadzilem go do szklanki z woda, moze wypusci jakies korzenie. Chociaz sam w to nie wierze.
No ale pozostale powsadzalem do doniczek, przykrylem folia i mam nadzieje,ze cos z nich wyrosnie. Mam jeszcze pytania:
1. Moze to byc bialy worek foliowy (nie przepuszcza za duzo swiatla) ??
2. Jak czesto je pryskac i podlewac ??
3. Zostawilem przy doniczce dosc doze dziury, na gorze tez wycialem otwor (wentylacja), tylko nie wiem, czy powinienem to robic ?? Nie spowoduje, to, ze wilgotnosc bedzie zbyt mala ??
4. Czy cos jeszcze mam zrobic ??
Roslinki pod folia maja sie dobrze, chyba powoli zaczynaja sie przyjmowac, ale na tej czesci, ktorej nie udalo sie dobrze rozdzielic i jest w szklance z woda, pojawia sie plesn... Do dzisiaj wydawalo mi sie, ze wszystko jest w porzadku, pojawiaja sie korzenie, liscie sa sztywne, ladnie zielone, mlode listki, ktore pojawily sie na kilka dni przed dzieleniem nadal ladnie, aczkolwiek powoli sie rozwijaja. Czy ta plesnia powinienem sie martwic? Mam cos z nia robic? Czy juz <font color="#FF0000">wogole //ort</font> jest po wszystkim?
pozdrawiam
MateuszT
pozdrawiam
MateuszT
To nie jest pleśń! Ficusiki na początku wypuszczają taki biały meszek, potem wyrastają korzenie (chociaż zdarza się, że wyrośnie od razu korzonek). Trzymaj go w wodzie ponad miesiąc, dopiero wtedy wykształcą się odpowiednio długie korzenie. Ja stosuje dodatkowo ukorzeniacz, chociaż nie wiem, czy on dużo daje.
Kajetan mam na imiĂŞ,
staropolsko zaiste,
chociaÂż urodziÂłem siĂŞ w zimie,
lubie dni pogodne, lecz i mgliste :P
staropolsko zaiste,
chociaÂż urodziÂłem siĂŞ w zimie,
lubie dni pogodne, lecz i mgliste :P
Ja także postanowiłem ukorzenić kilka pędów ficusa sposobem "wodnym".Istotnie - po tygodniu jeden z nich ("zasadziłem" w wodzie 3) pokrył się na końcu charakterystycznym białym meszkiem.Czy mogę liczyć na to, że wkrótce wypuści także korzenie?Jaki powinien być poziom wody?Czy winien on sięgać powyżej oczka czy może korzeń wystrzeli po prostu na końcu pędu?
Zakupiłem także ukorzeniacz.Ma on postać proszku.W tym miejscu pytanie:w jaki sposób zastosować go do usprawnienia porostu korzeni w pędach?Jak ukorzeniacz ma się do wody, w której obecnie przebywają pędy?Zaznaczam, że jestem początkujący i nie mam zielonego pojęcia jak używać ukorzeniacza.
Na forum o zastosowaniu tej substancji znalazłem bardzo niewiele...
Dodam, że pędy nie są wielkie - mają po jakieś 10 - 15 cm długości.
Zakupiłem także ukorzeniacz.Ma on postać proszku.W tym miejscu pytanie:w jaki sposób zastosować go do usprawnienia porostu korzeni w pędach?Jak ukorzeniacz ma się do wody, w której obecnie przebywają pędy?Zaznaczam, że jestem początkujący i nie mam zielonego pojęcia jak używać ukorzeniacza.
Na forum o zastosowaniu tej substancji znalazłem bardzo niewiele...
Dodam, że pędy nie są wielkie - mają po jakieś 10 - 15 cm długości.
- AnnaDorota
- wspieram forum (brąz)
- Posty: 1444
- Rejestracja: 22 lip 2004, 14:34
- 19
- Lokalizacja: Zawiercie
Na ukorzeniaczu jest zwykle instrukcja... Do wody się go nie dodaje.
Zanurzasz w proszku koniec sadzonki na ok. 1 cm (nie może być mokra, bo przylepia się za dużo proszku) potem otrzepujesz delikatnie i wsadzasz do ziemi. Trzeba takie sadzonki przykryć woreczkiem foliowym lub np. szklanką, to powoduje ze wokół sadzonki jest wysoka wilgotność powietrza.
Zanurzasz w proszku koniec sadzonki na ok. 1 cm (nie może być mokra, bo przylepia się za dużo proszku) potem otrzepujesz delikatnie i wsadzasz do ziemi. Trzeba takie sadzonki przykryć woreczkiem foliowym lub np. szklanką, to powoduje ze wokół sadzonki jest wysoka wilgotność powietrza.
Anna Dorota
Niestety na moim ukorzeniaczu nie widnieje żadna instrukcja Popytam zatem jeszcze:czy po zaaplikowaniu ukorzeniacza w sposób podany przez Ciebie istnieje konieczność odświeżenia jego "pokładów"?Czy pęd należy co jakiś czas wyjąć i ponowić "proszkowanie"?Jak często należy to robić?
Rozumiem, że po zaproszkowaniu i zafoliowaniu pędu w doniczce należy ziemię solidnie nawodnić.Czy jest coś o czym powinienem wiedzieć?Na uwadze mam obecność ukorzeniacza na pędzie w ziemi - czy podlanie nie spowoduje jego wypłukania?Czy w dalszym ciągu możliwe jest podlewanie od dołu?
Rozumiem, że po zaproszkowaniu i zafoliowaniu pędu w doniczce należy ziemię solidnie nawodnić.Czy jest coś o czym powinienem wiedzieć?Na uwadze mam obecność ukorzeniacza na pędzie w ziemi - czy podlanie nie spowoduje jego wypłukania?Czy w dalszym ciągu możliwe jest podlewanie od dołu?
- AnnaDorota
- wspieram forum (brąz)
- Posty: 1444
- Rejestracja: 22 lip 2004, 14:34
- 19
- Lokalizacja: Zawiercie
NIe nie nie nie nie nie wyjmujemy już póĽniej z ziemi tej sadzonkki: uszkodzilibyśmy młode delikatne korzenie. Nie będzie też konieczne dodawanie ukorzeniacza. Pamiętaj, że z chemicznymi dodatkami jest tak, że łatwo przedawkować albo "uzależnić" roślinę. Przypuszczam, że przedawkowanie ukorzeniacza mogłoby powodować nadmierny wysiłek skierowany na wydawanie korzeni, byłyby słabe (bo skąd sadzonka miałaby wziąć siły na duze dorodne korzenie w tak młodym wieku) i całość w końcu by padła - z wycieńczenia.
Wstawię tu malutki offtopic, ale tak samo stosowano "super nawóz" na wojnie wietnamskiej: w założeniu miało się go rozpylać nad dżunglą, rosłiny go pobierały, następował niesamowity wzrost kosztem wszystkich sił życiowych - a potem obumieraływ szybkim tempie... Jak to mówią: co za dużo to niezdrowo.
To ostatnie zdanie odnosi się tu też do wilgotności: Tak, podlewasz dość obficie tę sadzonkę o posadzeniu, ale potem czekasz aż woda odpłynie, wylewasz nadmiar z podstawki, czekasz kilka godzin (3-4) i dopiero owijasz folią. Co kilka dni zdejmujesz folię (albo szklankę) na ok 30 minut, sprawdzasz ziemię: jeśłi za sucha (mało prawdopodobne) można ciut odlać, jeśli za mokra - zostawiasz bez osłony na parę godzin. Chodzi o to, ze nie moze być to podłoże za mokre, błotniste, bo roślina zgnije, może wytworzyć się też pleśń.
Wstawię tu malutki offtopic, ale tak samo stosowano "super nawóz" na wojnie wietnamskiej: w założeniu miało się go rozpylać nad dżunglą, rosłiny go pobierały, następował niesamowity wzrost kosztem wszystkich sił życiowych - a potem obumieraływ szybkim tempie... Jak to mówią: co za dużo to niezdrowo.
To ostatnie zdanie odnosi się tu też do wilgotności: Tak, podlewasz dość obficie tę sadzonkę o posadzeniu, ale potem czekasz aż woda odpłynie, wylewasz nadmiar z podstawki, czekasz kilka godzin (3-4) i dopiero owijasz folią. Co kilka dni zdejmujesz folię (albo szklankę) na ok 30 minut, sprawdzasz ziemię: jeśłi za sucha (mało prawdopodobne) można ciut odlać, jeśli za mokra - zostawiasz bez osłony na parę godzin. Chodzi o to, ze nie moze być to podłoże za mokre, błotniste, bo roślina zgnije, może wytworzyć się też pleśń.
Anna Dorota