nie ma co ukrywać, drzewo jest okropne, ale jeszcze nie wszystko stracone. Przede wszystkim przwsadziłbym go w tej chwili (bez przycinania korzeni) do większej roboczej donicy do jak najbardziej przepuszczalnego podłoża - proponuje żwirek - torf - akadama w prop. 1-1-1. W ten sposób zostawiłbym go na przynajmniej 2 lata bez dokonywania ZADNYCH cięć. To chyba wiąz drobnolistny? Wobec tego przyzwyczajaj go do polskiego klimatu. Mój wiąz, którego eksperymentalnie zakupiłem w IKEI zeszłego roku (to prawda!) zimował w nieogrzewanym pomieszczniu, gdzie temperatura zimą utrzymuje sie w granicach 0-5 stopni, zrzucił liście i na wiosnę po cięciu pnia wypuścił mnóstwo nowych pędów.
Pożegnałbym się z pomysłami wykorzystywania w nim czegokolwiek poza tym krótkim kawałkiem pnia.
Najprędzej w marcu 2007 dokonałbym silnego cięcia pnia (1). Jeśli drzewo będzie w dobrej okndycji, wybije z pnia mnóstwo nowych pędów, którym pozwalasz rosnąć przez cały sezon (2). Nic nie przycinasz.
W marcu 2008 wybierasz 2 pędy. Jeden będzie przedłużeniem pnia, a drugi pierwszą gałęzią, wyrastającą na wysokości cięcia (3). Pęd pionowo rosnący w górę powinien w niezakłócony sposób rosnąć przez co najmniej 2 sezony. Kiedy Uznasz, że grubość pnia jest już wystarczająca, traktujesz go w podobny sposób jak w sezonie 2007 stary pień i również na wysokości cięcia na wiosnę kolejnego sezonu wyprowadzasz kolejną gałąĽ (skierowaną w przeciwną stronę niż gałąĽ na etapie 3). Zabawę powtarzasz do osiągnięcia pożądanej wysokości.
Jak dobrze pójdzie, w 2010-12 roku powinieneś mieć już teoretycznie cos takiego jak na rys 4. Oczywiście to szkic. Drzewo powinno być zdecydowanie grubsze i wyższe, nie chciało mi się bawić w rysowanie
Wyślij fotki za 7 lat
Szymon