W załączeniu fotki klona, który rośnie sobie pod moim balkonem.
Drzewo ma jakies 50cm wysokości i podwójny pień który u nasady ma dobre 15cm średnicy.
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad jego przygarnięciem

mam wątpliwości, jednak maleją one za każdym razem kiedy widzę jak panowie od "utrzymania" zieleni karczują wszystko jak leci kosami spalinowymi... na pniu drzewko ma sporo śladów właśnie po spotkaniach z wirującą żyłką.
Klon jest już zminiaturyzowany, liście są conajmniej o połowę mniejsze od stanardowego rozmiaru. Nie wiem czy to zasługa zacienionego stanowiska (rośnie pod dwoma braćmi wysokości 15-20m) czy może wspomnianych kosiarzy ale wygląda całkiem całkiem.
Zastanawiam się tylko, w perspektywie przyszłego golenia, czy klony łatwo puszczają z uśpionych pąków? Czy w ogole?
Proszę o porady bo termin ewentualnych przenosin drzewka już tuż tuż.
