Modrzewnik - zły stan:(
: 29 wrz 2009, 16:25
Witam!
Bardzo proszę o radę w następującej kwestii. Na początku dostałam lasek - modrzewniki. Ponieważ lasek miał bardzo twardą, jakby gliniastą ziemię, w dotyku była jak kamień, nie wsiąkała wody, po ok. 1,5 miesiąca postanowiłam go przesadzić, uznając ze nie jest jeszcze zbyt pozno. Było to chyba w lipcu. Po wyjęciu drzewek z doniczki, z ogromnym trudem zobaczyłam jedną wielką plątaninę korzeni, która pokryta była białym nalotem jakby pleśnią. Korzenie były tak dlugie, ze chyba nikt nigdy ich nie przycinał, mysle ze jeszcze chwila a rozwalilyby doniczkę:) Drzewka były kupione w szkółce, wiec troche byłam tą sytuacją zaskoczona. W trakcie rozplatywania korzeni czesc niestety odpadła i to całkiem spora, tzn. odpadł taki zwój korzeni, wiec moj dylemat - przycinac 1/3 czy moze troche wiecej sam sie rozwiązał. Rosliny troche przycięłam i wsadziłam do nowej doniczki z podlozem - akadama, kiryu i ziemia do iglaków.
Jak się łatwo domyśleć, zdecydowane przycięcie (a raczej odpadniecie) korzeni spowodowało opadanie igieł, az praktycznie wszystkie drzewka potracily igly calkowicie. We wrześniu, zaczely jednak pojawiac sie pierwsze nowe igly na 3 drzewkach, na 2 nadal nic sie nie dzieje. Do tej pory jednak drzewko jest w bardzo zlym stanie, nadal praktycznie nie ma igiel, w zwiazku z czym zostalo przeze mnie wsadzone cale do folii, tak by latwiej sie przjelo.
Moja pytanie dotyczy teraz postepowania z drzewkiem na zimie. Czy zimowac (a wczesniej wyjac z folii), czy zabrac drzewko do domu, liczyc ze w wyzszej temperaturze wypusci w koncu nowe igly i nie dawac mu spoczynku zimowego? Do tej pory, odkad mam lasek jest on trzymany na zewnatrz, w miare bezwietrznym miescu, bez bezposrenich promieni slonecznych.
Jesli ktos ma pomysl co robic, to bardzo prosze o rade.
Pozdrawiam,
Natalia
Bardzo proszę o radę w następującej kwestii. Na początku dostałam lasek - modrzewniki. Ponieważ lasek miał bardzo twardą, jakby gliniastą ziemię, w dotyku była jak kamień, nie wsiąkała wody, po ok. 1,5 miesiąca postanowiłam go przesadzić, uznając ze nie jest jeszcze zbyt pozno. Było to chyba w lipcu. Po wyjęciu drzewek z doniczki, z ogromnym trudem zobaczyłam jedną wielką plątaninę korzeni, która pokryta była białym nalotem jakby pleśnią. Korzenie były tak dlugie, ze chyba nikt nigdy ich nie przycinał, mysle ze jeszcze chwila a rozwalilyby doniczkę:) Drzewka były kupione w szkółce, wiec troche byłam tą sytuacją zaskoczona. W trakcie rozplatywania korzeni czesc niestety odpadła i to całkiem spora, tzn. odpadł taki zwój korzeni, wiec moj dylemat - przycinac 1/3 czy moze troche wiecej sam sie rozwiązał. Rosliny troche przycięłam i wsadziłam do nowej doniczki z podlozem - akadama, kiryu i ziemia do iglaków.
Jak się łatwo domyśleć, zdecydowane przycięcie (a raczej odpadniecie) korzeni spowodowało opadanie igieł, az praktycznie wszystkie drzewka potracily igly calkowicie. We wrześniu, zaczely jednak pojawiac sie pierwsze nowe igly na 3 drzewkach, na 2 nadal nic sie nie dzieje. Do tej pory jednak drzewko jest w bardzo zlym stanie, nadal praktycznie nie ma igiel, w zwiazku z czym zostalo przeze mnie wsadzone cale do folii, tak by latwiej sie przjelo.
Moja pytanie dotyczy teraz postepowania z drzewkiem na zimie. Czy zimowac (a wczesniej wyjac z folii), czy zabrac drzewko do domu, liczyc ze w wyzszej temperaturze wypusci w koncu nowe igly i nie dawac mu spoczynku zimowego? Do tej pory, odkad mam lasek jest on trzymany na zewnatrz, w miare bezwietrznym miescu, bez bezposrenich promieni slonecznych.
Jesli ktos ma pomysl co robic, to bardzo prosze o rade.
Pozdrawiam,
Natalia