Co daje nam posadzenie drzewka w gruncie
Rozumiem, że posadzenie drzewka w gruncie daje najszybsze przyrosty. Ale czy rzeczywiście najlepsze? Wg autora artykułu: http://www.rgbonsai.com/amurearly.htm lepiej jest sadzić do dużej doniczki, a właściwie kontenera, poniważ mimo, że wzrost trwa dłużej, to efekty są lepsze. No i w tym momencie zwątpiłem. Sam wywnioskowałem, nie wiem czy prawidłowo, jeśli nie, to proszę poprawić, że jeżeli zależy nam na grubości pnia, wsadzamy drzewko do gruntu. Gdy już pień nabierze masy, redukujemy drastycznie korone, wsadzamy do donicy/kontenera i tu nad pracujemy nad "górą". W takim przypadku jednak nie widzę sensu gruntowania drzew. W końcu może i przy "tyciu" pnia nadrobimy 2-3 lata, ale na budowie korony stracimy kupę czasu .
Może troche chaotycznie wytłumaczyłem o co mi chodzi, ale prosiłbym kogoś z większą wiedzą o choć drobne wyjaśnienie.
Może troche chaotycznie wytłumaczyłem o co mi chodzi, ale prosiłbym kogoś z większą wiedzą o choć drobne wyjaśnienie.
Pozdrawiam
Mateusz Topolanek
Mateusz Topolanek
Sam chętnie poznałbym na to odpowiedĽ. Najlepiej byłoby prowadzić około 10 lat dwa bardzo podobne wyjściowe materiały, jeden początkowo w gruncie a potem do stopniowo do pojemnika docelowego a drugi tylko w pojemnikach. I potem ocenić co dało lepsze efekty.
Myślę, że zaletą metody gruntowej jest wsadzenie drzewka do ziemi i zapomnieniu o nim na kilka lat, tzn. ograniczeniu operacji pielengnacyjnych do minimum. W tym czasie zajmujesz się kształtowaniem innych drzewek, które już nabrały odpowiednią grubość pnia i nie męczysz tych w gruncie. Po upływie kilku lat masz ładnie zarośnięty materiał do formowania. Oczywiście najlepiej wtedy mieć sporą liczbę roślin, bo nie będzie nas korciło do zbyt szybkiego wykopywania i zamęczania roślin.
Natomiast metoda pojemnikowa z podanej strony to trochę inna sprawa. Autor nie wsadza do tej donniczki cienkiego patyka zupełnie bez nebari tylko ten pień ma już dobrą grubość dla planowanej wysokości drzewka.
W całej tej dyskusji nad gruntem myślę, że widać jak szalenie ważny jest wybór dobrego materiału wyjściowego. Zamiast kupować cienkiego kikuta i wsadzać go do gruntu na parę lat lepiej od razu zainwestować w starszy materiał o cechach porządanych dla bonsai. I druga sprawa to warsztaty. Z Internetu/książek można się nauczyć wielu ciekawych rzeczy. Niestety bonsai nie.
Myślę, że zaletą metody gruntowej jest wsadzenie drzewka do ziemi i zapomnieniu o nim na kilka lat, tzn. ograniczeniu operacji pielengnacyjnych do minimum. W tym czasie zajmujesz się kształtowaniem innych drzewek, które już nabrały odpowiednią grubość pnia i nie męczysz tych w gruncie. Po upływie kilku lat masz ładnie zarośnięty materiał do formowania. Oczywiście najlepiej wtedy mieć sporą liczbę roślin, bo nie będzie nas korciło do zbyt szybkiego wykopywania i zamęczania roślin.
Natomiast metoda pojemnikowa z podanej strony to trochę inna sprawa. Autor nie wsadza do tej donniczki cienkiego patyka zupełnie bez nebari tylko ten pień ma już dobrą grubość dla planowanej wysokości drzewka.
W całej tej dyskusji nad gruntem myślę, że widać jak szalenie ważny jest wybór dobrego materiału wyjściowego. Zamiast kupować cienkiego kikuta i wsadzać go do gruntu na parę lat lepiej od razu zainwestować w starszy materiał o cechach porządanych dla bonsai. I druga sprawa to warsztaty. Z Internetu/książek można się nauczyć wielu ciekawych rzeczy. Niestety bonsai nie.
Tomek
CzescMateuszT pisze:Rozumiem, że posadzenie drzewka w gruncie daje najszybsze przyrosty. Ale czy rzeczywiście najlepsze? Wg autora artykułu: http://www.rgbonsai.com/amurearly.htm lepiej jest sadzić do dużej doniczki, a właściwie kontenera, poniważ mimo, że wzrost trwa dłużej, to efekty są lepsze. No i w tym momencie zwątpiłem. Sam wywnioskowałem, nie wiem czy prawidłowo, jeśli nie, to proszę poprawić, że jeżeli zależy nam na grubości pnia, wsadzamy drzewko do gruntu. Gdy już pień nabierze masy, redukujemy drastycznie korone, wsadzamy do donicy/kontenera i tu nad pracujemy nad "górą". W takim przypadku jednak nie widzę sensu gruntowania drzew. W końcu może i przy "tyciu" pnia nadrobimy 2-3 lata, ale na budowie korony stracimy kupę czasu .
Może troche chaotycznie wytłumaczyłem o co mi chodzi, ale prosiłbym kogoś z większą wiedzą o choć drobne wyjaśnienie.
autor tego artukułu nic nie pisze o dużym kontenerze. Pisze, zresztą jak najbardziej sensownie, że drzewo trafia do doniczki w momencie, gdy pień osiągnął już odpowiednią grubość (co to znaczy odpowiednią? Odpowiednią to znaczy wystarczającą w stosunku do planowanej wysokości drzewa) i drzewo nie jest osłabione. W tym momencie hodowla w gruncie przestaje mieć sens, a nawet zaczyna przeszkadzać. Przyrosty gałęzi, nie tylko grubości pnia w gruncie są maksymalne - na tym etapie maksymalny wzrost gałęzi nie jest już pożądany. W momencie gdy pień jest już odpowiednio ukształtowany, albo jego grubość jest zbliżona do pożądanej, drzewo ląduje w donicy - i to jak nabradziej płaskiej, jeśli chcemy osiągnąć finezyjne przyrosty, małe liście i krótkie międzywęĽla. W tym momencie rozpoczyna się praca z rozgałęzieniem. Góra celowo zostaje nietknięta przez pierwsze sezony, by gałąĽ, która przejęła rolę pnia "leczyła" ranę po cięciu.
Szymon
Witam
Wiem, że odkopuje zardzewiały temat, ale myśle, że nie ma sensu zakładać nowego, bo i tak jest ich sporo.
Jak przystało na początkującego chcącego pozyskać drzewko, niewiele myśląc i nie mając zbyt wiele wiedzy wybrałem się do lasu. Pozyskane w ten sposób graby wylądowały w donicach. W miare uzupełniania wiedzy zorientowałem się że drzewka są za małe i dobrze zrobiłoby im kilka lat w gruncie. Pytanie brzmi :
Czy nie jest już za późno by znowu je przesadzać ? W donicach są już około 2 miesiące i puszczają pierwsze listki. Pozatym zasadzone w gruncie będą miały dość poważnie ograniczoną opiekę co w połączeniu z panującymi ostatnio temperaturami, może nie wyjść im na dobre.
Wiem, że odkopuje zardzewiały temat, ale myśle, że nie ma sensu zakładać nowego, bo i tak jest ich sporo.
Jak przystało na początkującego chcącego pozyskać drzewko, niewiele myśląc i nie mając zbyt wiele wiedzy wybrałem się do lasu. Pozyskane w ten sposób graby wylądowały w donicach. W miare uzupełniania wiedzy zorientowałem się że drzewka są za małe i dobrze zrobiłoby im kilka lat w gruncie. Pytanie brzmi :
Czy nie jest już za późno by znowu je przesadzać ? W donicach są już około 2 miesiące i puszczają pierwsze listki. Pozatym zasadzone w gruncie będą miały dość poważnie ograniczoną opiekę co w połączeniu z panującymi ostatnio temperaturami, może nie wyjść im na dobre.
Grzegorz M.
To ja też dorzucę do tematu "gruntowego"
Jeżeli są gdzieś takie informacje a nie doczytałam - to przepraszam.
Rozpoczynamy właśnie budowę domu na działce zo sporym spadkiem terenu. Miejscami będę chciała porobić tarasy i tak sobie wykombinowałam że miejscami, na brzegach tych tarasów wsadzę bonsai-nie-bonsai - na stałe "gruntowe" (kaskadowe lub pochylone). Nie wiem tylko czy w takim przypadku też trzeba ograniczać co jakiś czas korzenie czy mogą sobie rosnąć do woli a ja będę się znęcać tylko nad górą? Czy rozmiar korzeni ma większy wpływ na rozwój rośliny (to znaczy - wiem, że ma tylko czy w tym przypadku powinno się coś robić)
Będę wdzięczna za wszelkie rady
Jeżeli są gdzieś takie informacje a nie doczytałam - to przepraszam.
Rozpoczynamy właśnie budowę domu na działce zo sporym spadkiem terenu. Miejscami będę chciała porobić tarasy i tak sobie wykombinowałam że miejscami, na brzegach tych tarasów wsadzę bonsai-nie-bonsai - na stałe "gruntowe" (kaskadowe lub pochylone). Nie wiem tylko czy w takim przypadku też trzeba ograniczać co jakiś czas korzenie czy mogą sobie rosnąć do woli a ja będę się znęcać tylko nad górą? Czy rozmiar korzeni ma większy wpływ na rozwój rośliny (to znaczy - wiem, że ma tylko czy w tym przypadku powinno się coś robić)
Będę wdzięczna za wszelkie rady
- PiotrMochocki
- Posty: 774
- Rejestracja: 23 gru 2005, 08:07
- 19
- Lokalizacja: Radom
Im wiecej jest korzeni i masy zielonej tym drzewko szybciej tyje.To tez zalezy na jakim etapie jest drzewko.Jezeli jest to zwykła siewka to nie ma sensu go ruszac przez cojamniej 2 lata,drzewko które bedzie rosło w samopas bedzie szybciej przybierało na masie,ale jezeli mamy juz zamierzony kształt,i pien chcemy nie az tak abrdzo pogrubic,to co sezon mozna podcinać korzenie,by nie rosły maksymalnie w dół.Dzieki temu uzyskamy zamierzony cel czyli pien+mase zielona,i zwarty system korzeniowy
----Co Cię nie zabije,to Cie wzmocni----Pozdrawiam Piotr Mochocki
- AnnaDorota
- wspieram forum (brąz)
- Posty: 1444
- Rejestracja: 22 lip 2004, 14:34
- 20
- Lokalizacja: Zawiercie
Piotrze, o ile dobrze rozumiem, Barbara chce te "bonsai nie bonsai" zostawic w gruncie NA ZAWSZE, do ozdoby ogrodu, bez wsadzania potem do doniczki. A w takim przypadku nie ma W OGÓLE potrzeby cięcia korzeni, kształtuje się tylko górę.
Barbaro, korzenie przy bonsai tnie się po to, żeby doniczka mogła być mała. Trzeba wtedy pozbyć się grubych korzeni zakotwiczajacych roślinę w gruncie, a wyhodować jak największą ilość drobnych korzonków pobierających wodę i składniki pokarmowe z gleby. W ten sposób drzewko jest zdrowe, "najedzone" a nie dręczone, jak sądzi większość osób widzących bonsai po raz pierwszy.
W przypadku krzewów formowanych w gruncie, które na zawsze pozostaną w ziemi, nie ma potrzeby pozbawiać ich jakichkolwiek korzeni, przeciwnie, dobre zakotwiczenie i wpuszczenie korzeni w głąb pozwoli im przetrwać niekorzystne warunki (np. suszę, burzę itd), nie wspominając, że wtedy będą szybciej rosły.
Nota bene, oprócz iglaków polecam do takiego ogrodu śliwy: tarninę, ałyczę, lub po prostu dzikie odrosty lub siewki śliw owocowych, które można wycyganiż z ogrodu znajomych. Świetnie nadają się do takiego strzyżenia i formowania, dają szybkie, zwarte odrosty a w rezultacie grube "poduchy" z drobnych liści.
Barbaro, korzenie przy bonsai tnie się po to, żeby doniczka mogła być mała. Trzeba wtedy pozbyć się grubych korzeni zakotwiczajacych roślinę w gruncie, a wyhodować jak największą ilość drobnych korzonków pobierających wodę i składniki pokarmowe z gleby. W ten sposób drzewko jest zdrowe, "najedzone" a nie dręczone, jak sądzi większość osób widzących bonsai po raz pierwszy.
W przypadku krzewów formowanych w gruncie, które na zawsze pozostaną w ziemi, nie ma potrzeby pozbawiać ich jakichkolwiek korzeni, przeciwnie, dobre zakotwiczenie i wpuszczenie korzeni w głąb pozwoli im przetrwać niekorzystne warunki (np. suszę, burzę itd), nie wspominając, że wtedy będą szybciej rosły.
Nota bene, oprócz iglaków polecam do takiego ogrodu śliwy: tarninę, ałyczę, lub po prostu dzikie odrosty lub siewki śliw owocowych, które można wycyganiż z ogrodu znajomych. Świetnie nadają się do takiego strzyżenia i formowania, dają szybkie, zwarte odrosty a w rezultacie grube "poduchy" z drobnych liści.
Anna Dorota
- AnnaDorota
- wspieram forum (brąz)
- Posty: 1444
- Rejestracja: 22 lip 2004, 14:34
- 20
- Lokalizacja: Zawiercie
Moze wyjść np. coś takiego: http://www.adamski.pl/foto/galeria/wroc ... ski/30.htm
http://www.drzewaformowane.pl/galeria/krakow4.jpg 9ten wysoki w środku)
W zasadzie większosć ludzi używa do tego iglaków, ale śliwy (np. ałycze) świetnie się sprawdzają, a zieleni przybywa o wiele szybciej niż iglakom!
http://www.drzewaformowane.pl/galeria/krakow4.jpg 9ten wysoki w środku)
W zasadzie większosć ludzi używa do tego iglaków, ale śliwy (np. ałycze) świetnie się sprawdzają, a zieleni przybywa o wiele szybciej niż iglakom!
Anna Dorota
- PiotrMochocki
- Posty: 774
- Rejestracja: 23 gru 2005, 08:07
- 19
- Lokalizacja: Radom
Anno - miną miliony lat świetlnych zanim się nauczę robić takie cuda. Dlatego tym bardziej przyda mi się pomysł na coś co szybko rośnie. Nauka metodą prób i błędów trwa niestety długo i wymaga duuuużo materiału
Tak swoją drogą to myślę, że i Piotr i Anna mają po troche racji - im bardziej zakorzenione tym bardziej stabilne; im szybciej rośnie tym trudniej utrzymac to co się "wypracowało" - tylko że się obawiam że przy moim doświadczeniu na to ostatnie to będę musiała jeszcze długo poczekać.
Ale bardzo dzięki za ..
Tak swoją drogą to myślę, że i Piotr i Anna mają po troche racji - im bardziej zakorzenione tym bardziej stabilne; im szybciej rośnie tym trudniej utrzymac to co się "wypracowało" - tylko że się obawiam że przy moim doświadczeniu na to ostatnie to będę musiała jeszcze długo poczekać.
Ale bardzo dzięki za ..
- AnnaDorota
- wspieram forum (brąz)
- Posty: 1444
- Rejestracja: 22 lip 2004, 14:34
- 20
- Lokalizacja: Zawiercie
Barbaro, z "normalnymi" (w odróznieniu od przyciętych)k korzeniami roślin gruntowych chodzi nie tylko o stabilizacje: napisałam też, że łatwiej przetrwają suszę. Po prostu długie korzenie sięgając głęboko po wodę, przesuszenie wierzchniej warstwy gruntu ich nie zabije. A nieprzesuszone rośliny nie dadzą sie tak łatwo chorobom czy pasożytom, lepiej przetrwaja zimę.
Cięcie korzeni roślin mających pozostać na stałe w gruncie jest po prostu niepotrzebne.
Nawiasem mówiąc, te krzewy ze zdjęć są tak "lekkopółśrednie" jeśli chodzi o piękność, niestety nie mam lepszych zdjęć, chodziło mi raczej o zaprezentowanie tych poduszek z liści (bo na chmurki to juz za duże).
I jeszcze raz polecam dzikie śliwy - nawet jeśli coś popsujemy, to rosną tak szybko, że nadrobią nasze błędy, inaczej niż iglaki.
Cięcie korzeni roślin mających pozostać na stałe w gruncie jest po prostu niepotrzebne.
Nawiasem mówiąc, te krzewy ze zdjęć są tak "lekkopółśrednie" jeśli chodzi o piękność, niestety nie mam lepszych zdjęć, chodziło mi raczej o zaprezentowanie tych poduszek z liści (bo na chmurki to juz za duże).
I jeszcze raz polecam dzikie śliwy - nawet jeśli coś popsujemy, to rosną tak szybko, że nadrobią nasze błędy, inaczej niż iglaki.
Anna Dorota