Drzewka i grunt

Ogólnie o tematyce bonsai.
Awatar użytkownika
Kamil
Administrator
Posty: 2780
Rejestracja: 19 lip 2004, 10:33
19
Imie i nazwisko: Kamil Jackiewicz
Województwo: opolskie
Lokalizacja: Reńska Wieś
Kontakt:

Drzewka i grunt

Post autor: Kamil »

Ciag dalszy dyskusji: viewtopic.php?f=6&t=3669

Pozwolisz, ze sie wtrace Tadku.
Tadek pisze:Od razu odżegnuję się od modnej na forach wypowiedzi: "...i do gruntu z tym drzewem". Jest to bez sensu, w gruncie nie masz kontroli nad rozwojem drobnych korzeni...
Czy nie sadzimy drzewek do gruntu w celu szybszego rozwoju czesci nadziemnej a korzenie "odkladamy w tym czasie na bok"?
Pozdrawiam,
Kamil Jackiewicz
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

Kamil a po co rośline wykopaną z gruntu wsadzać spowrotem do gruntu ? I od nowa za pare lat ją katować wykopywaniem do gruntu ? donicy ?
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
Daniel
Posty: 43
Rejestracja: 28 maja 2008, 22:03
15

Post autor: Daniel »

mam z takie samo zdanie jak przemek , jak chcesz aby byl szybszy wzrost daj rosline do wiekszego pojemnika i to da taki sam efekt a nawet lepszy bo w ten sposob bedziesz kontrolowal rosline ..
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

Kamilu

Koledzy Przemek i Daniel już Co odpowiedzieli - po co sadzić drzewko jeszcze raz do gruntu i narażać je na ponowny stres przy ponownym wykopywaniu za parę lat. Przypominam, że nie ma chyba większego stresu dla drzew jak wykopywanie ich z gruntu, gdzie przymusowo trzeba wyciąć dużą ilość korzeni. Ten stres wielokrotnie przecież kończy się zejściem roślin do formy „sushi”.
W donicy roboczej masz pełną kontrolę nad każdym ważnym dla rozwoju drzewa elementem, nie będę ich po raz drugi wymieniał. W takim razie po co było w ogóle wykopywać to yamadori skoro jest za cienkie czy za małe? To już lepiej zostawić je na swoim rodzimym stanowisku, wpaść raz na jakiś czas na cięcie i wykopać jak będzie dobre. A jak było kupione w szkółce, to po co było kupować takiego cieniaka czy malucha ?
Ja znam jeden umotywowany wyjątek, mam kolegę, który mając dobry kontakt z leśniczym kopie yamadori dla siebie do doniczek i pracy nad nimi, jak również „na zapas” i te od razu wsadza w swoim ogrodzie do gruntu. Ale ten zabieg robi z założeniem, że są to drzewa dla jego synów, którzy mają w tej chwili po 10, 11 lat. I rosną sobie w grządkach jak na działce warzywnej , w jednej dęby , w następnej graby, jeszcze innej buki, czy modrzewie, no jest to marzenie każdego bonsaisty dorwać się do takiego kawałka gruntu. Kolega ma swoich prebonsai w donicach taką ilość, że nie nadąża ich obrobić, także te dla synów rosną w gruncie i czekają aż chłopaki dorosną do bonsai :-)

Tadek
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

Corfe

No cóż jak przeczytałem, że mieszkasz i pracujesz poza granicami Polski, a drzewkami zajmujesz się z doskoku w czasie odwiedzin, to teraz po części rozumiem Twoje problemy. Nie chcę być czepialski i upierdliwy, ale tego jednak nie mogę zrozumieć – po co ciąłeś drzewko w całkiem innym miejscu niż ma być docelowe cięcie i to jak sam się przyznajesz w całkiem nieodpowiedniej porze ? Przecież to cięcie odebrało mu mnóstwo siły i energii, które marnuje na zabliźnianie niepotrzebnej olbrzymiej rany. To że masz drzewka „na odległość” ma same wady, ale ma przecież jedną zaletę, możesz w spokoju zaplanować co jest do zrobienia przy drzewkach jak przyjedziesz, no ale niestety jak odwiedziny są „nie w porę” to nie powinieneś nic robić.
Ja oczywiście rozumiem wewnętrzne parcie żeby wykonywać przy drzewkach ciągle jakieś zabiegi, znane są mi z autopsji zejścia śmiertelne drzewek, które „zapieściłem” na śmierć :-( Ale na takie tęsknoty do pracy ciągłej przy tych kilku drzewkach jest jedno lekarstwo, zafundować sobie zagajnik ponad 20-pienny, najlepiej z jałowców, no roboty jest nie do przerobienia i inne zostają w spokoju.

Wracając do Twojej sytuacji ja ją rozumiem, bo wprawdzie jestem w kraju i moje drzewka też ale ja mieszkam w Warszawie a drzewka są daleko w Rzeszowie u przyjaciela bonsaisty, gdzie jeżdżę tylko raz w roku. Niestety w moim mieszkaniu w bloku „pokomunistycznym” nie ma żadnego tarasu, loggi czy balkonu, jest tylko w oknie balkonowym barierka, jak ją nazywam „wyrzygałka” bo do tego tylko się nadaje. Dlatego przez długie 10 lat starałem się ciągle wierzyć w tzw. indoor bonsai, męczyłem przez te lata siebie psychicznie i zamęczałem na śmierć dużą ilość fikusów, carmon, wiązów chińskich i innych drzew ze strefy tropikalnej i subtropikalnej. Po tych latach doszedłem do wniosku, że to był błąd – indoor bonsai nie istnieją (ale będzie zaraz awantura na forum ;-)
i wziąłem się za drzewa rodzime. Na szczęście przez ten nie całkiem zmarnowany czas, poznałem kilku wspaniałych kolegów bonsaistów na których mogę polegać, a już najbardziej na Bogdanie z Rzeszowa, który zaoferował się i po prostu trzyma u siebie, podlewa, nawozi, tłucze robactwo a jak nie mogę przyjechać to i przytnie jak należy moje prebonsai, a jest tych drzewek kilkanaście.
A na wspomnianej „wyrzygałce” powiesiłem stelaż i na nim stoi wspomniany jałowiec dwudziestopoaropienny, także mam co i na miejscu podłubać też.
Tak więc Corfe do czasu Twojego powrotu do kraju na stałe, życzę Ci aby i Tobie jakiś zaawansowany kolega bonsaista zaoferował taką . jak mnie właśnie Bogdan, wtedy będzie z Twoimi drzewkami wszystko OK
Szymon
Posty: 741
Rejestracja: 27 lip 2004, 07:57
19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Szymon »

Tadek pisze: po co ciąłeś drzewko w całkiem innym miejscu niż ma być docelowe cięcie
Tadek, z tego co się nie mylę przy kształtowaniu drzewa poprzez cięcie pnia bardzo często cięcie wykonuje się w dwóch fazach - najczęściej przy braku odpowiedniego konara mogącego przejąć rolę przyszłego lidera, a tak też i to widzę w tym wypadku. Sam kilkukrotnie tak właśnie kształtowałem liściaki - w sezonie x wczesną wiosną wykonywałem cięcie płaskie, tymczasowe - fakt że nie klajstrowałem naokoło maścią, po prostu smarowałem drewno zwykłym funabenem. Otrzymywałem dużo nowych pędów z uśpionych pąków, z których upatrywałem lidera i konar boczny - dopiero po ich rozwinięciu wykonywałem cięcie ukośne, już z prawidłowym zabezpieczeniem plastelinką. W przypadku szybko rosnących drzew typu czeremcha, wiąz wykonywałem to w sezonie x w środku lata, w przypadku wolniejszych można poczekać do wiosny x+1.
Ryzykowanie cięcia ukośnego w przypadku braku odpowiedniego układu konarów może się nie powieść, gdyż nie wiadomo, czy u szczytu i podstawy cięcia akurat wybiją pędy.
Specjalnie piszę o takim dwufazowym cięciu gdyż tak jak zaznaczyłem na obrazku z poprzedniego zdaje się sezonu ciąłbym go dużo niżej.

Szymon
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

Cześć Szymon

Ja wprawdzie nie słyszałem o takiej metodzie cięcia "na dwa kroki", ale jak nie ma wyjścia to twoja wola i decyzja. Dla drzewa uważam jednak, że jest to męczący zabieg. Nie było gałązek, no cóż trzeba było ciąć.
Nie wykopałeś niestety idealnego materiału yamadori i teraz masz tego reperkusje.

Ideałem yamadori jest drzewko, które ma niezłe nebari, interesujący ruch pnia, no i przede wszystkim naturalną zbieżność pnia na odpowiedniej dla bonsai wysokości. Ale jak wszyscy wiemy znalezienie takiego materiału nie jest takie łatwe. Takie to są albo tzw. zgryzy czyli drzewka ogryzane ciągle przez zwierzynę płową, mój kolega z Krakowa szukał materiału na zarośniętych samosiejkami torowiskach tramwajowych i kolejowych poza miastem, gdzie drzewka rosły tylko do wysokość podwozia wagonów. Dobre są drzewka skarłowaciałe naturalnie od bardzo złych warunków zewnętrznych, np. z gór czy piaszczystych wydm nadmorskich i śródleśnych. Dobry skarłowaciały materiał można też trafić na hałdach kopalnianych dawno zalesianych, one tam karłowacieją chyba dlatego, że hałda nie jest gruntem stabilnym i ciągle"chodzi" zrywając prze cały czas drzewkom najdrobniejsze korzenie w bryle korzeniowej.
Ja generalnie nastawiam się na szukanie i pozyskiwanie yamadori bardzo dobrego, nawet gdyby to miało dlugo trwać, niż dopaść i wykopać byle co, aby grube i potem się z tym męczyć o wiele dłużej, a i tak rezultat jako bonsai może być bardzo niezadowalający.

Pozdrawiam
Tadek
Szymon
Posty: 741
Rejestracja: 27 lip 2004, 07:57
19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Szymon »

Masz rację Tadek, zdobycie materiału idealnego to cel yamadori. Ale jednocześnie bardzo trudny do zrealizowania. Ja osobiście nie natrafiłem jeszcze na taki, fakt, że zajmuję się wykopywaniem yamadori od niedawna, bo dopiero od 2003 r. Czasem jednak natrafia się na drzewa o wspaniałej podstawie pnia, pięknej fakturze kory, z pięknymi krzywiznami, niestety bez dolnego rozgałęzienia lub z rozgałęzieniem dyskwalifikującym do użycia, bo np. z konarami o zbyt grubej średnicy, nie dających się już formować... Drzewa, które żal zostawić z powodu planowanej rozbudowy drogi, narażenie na dewastację innego rodzaju, itp. Wtedy kopię. I tu ma zastosowanie opisana przeze mnie metoda "dwuetapowa". Uważam, że brak odpowiednich konarów w przypadku liściaków łatwo wybijających z pnia jest mniej dyskwalifikujące dla yamadori niż brak odpowiednich krzywizn, nebari czy choćby wpomnianej wcześniej faktury kory.

Szymon
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

Szymon pisze:Masz rację Tadek, zdobycie materiału idealnego to cel yamadori. Ale jednocześnie bardzo trudny do zrealizowania. Czasem jednak natrafia się na drzewa o wspaniałej podstawie pnia, pięknej fakturze kory, z pięknymi krzywiznami, niestety bez dolnego rozgałęzienia lub z rozgałęzieniem dyskwalifikującym do użycia, bo np. z konarami o zbyt grubej średnicy, nie dających się już formowania...
To po co kopiesz yamadori ? O to w tym chodzi, że nie znajdziesz w szkółkach takich drzew jak w naturze (jak piszesz "starych z popękaną korą". A yamadori już takie są, że wymagają mase pracy, czasu i tolerowania z początku błędów jakie mają (np takich, że gałązka wychodzi z łuku itp itd - bo bez takich "gałązek" nie da sie na wstępie ułożyć drzewa). Trzeba ich wady wykorzystywać jako atuty i zmieniać nastawienie i stereotypy.
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
Szymon
Posty: 741
Rejestracja: 27 lip 2004, 07:57
19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Szymon »

przeczytaj kontynuację cytatu, tam znajdziesz odpowiedź.
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

Mi chodziło, że nigdy nie ma idealnego materiału. Materiał jest jaki jest a wizja i formowanie osoby tworzącej powinna wyciągać co najlepsze z takich drzew.

Co do cięcia na 2 razy. Nie słyszałem o czymś takim. Przycinasz drzewo razy tak jak Ci pasuje - puszcza nowe pędy i wystarczy. Cięcie na raty męczy.
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
Szymon
Posty: 741
Rejestracja: 27 lip 2004, 07:57
19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Szymon »

Przemek, napiszę na ten temat nowy post coby nie robić offtopica. Tam podyskutujemy.
Awatar użytkownika
Kamil
Administrator
Posty: 2780
Rejestracja: 19 lip 2004, 10:33
19
Imie i nazwisko: Kamil Jackiewicz
Województwo: opolskie
Lokalizacja: Reńska Wieś
Kontakt:

Post autor: Kamil »

Przemek R. pisze:Kamil a po co rośline wykopaną z gruntu wsadzać spowrotem do gruntu ?
No aby drzewko szybciej przybralo na masie. Czy to az takie katowanie?
Pozdrawiam,
Kamil Jackiewicz
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

Jeżeli kopiesz rośline- to przeważnie zakładasz, że po to jest kopana by trafiła do donicy - bo jej wymiary i grubość są ok - z tego powodu kopiesz. Bo jeżeli pień Ci nie odpowiada i jest za chudy to po co ją kopać ? niech sobie siedzi w gruncie kolejnych 15 lat. Zależy o jakim materiale rozmawiamy w tym momencie - jakie on ma znaczenie i jak wygląda.

A o ogóle roślin - po co kopać i wsadzac spowrotem do gruntu ? Chyba, że musisz ją wykopać bo coś tam ... Jeżeli ją wykopujesz to po co ją wsadzać i pozwalać by korzenie od nowa się zapuszczały w głąb ziemi ?
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
Awatar użytkownika
wog
Posty: 239
Rejestracja: 14 wrz 2005, 18:58
18
Lokalizacja: Dln Sl

Post autor: wog »

Nie mam zdrowia czytac calego tematu. Przemek masz sporo racji, ale... mieszkajac w bloku, balkon 150 X200, czaisz super materialik , ale gdzie go trzymac?
masz dzialke rekraacyjna , wkopujesz w wielkim kuble lub bezposrednio w grunt krzaka niech czeka, az kupisz dom zeby miec ogrod na krzaki. Rosline mozna profilaktycznie , zeby sie korzonki nie rozrosly obkopac lub przekopac co 2 , 3 latka, Nie widze braku sensu w takkim postepowaniu. Sam mam mase roslin przechowywanych w ten sposob. Zalety? duza doza kontroli nad roslina , wciaz przybiera na masie, wzmacnia sie, w zasadzie brak mozliwosci uszkodzenia podczas wykopania docelowego, super zaplecze na przyszlosc. Wady? sami mi napszcie Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

Ale Ty Grzesiek piszesz o obkopaniu rośliny a nie wyciąganiu i wkopywaniu na nowo w innym miejscu. Ty zagęszczasz rośline aby na boki sie nie rozrastały korzenie - to tak jak ja np z drzewami w lesie. Ale tu chodzi o wykopanie całości - z czego przycięcie palówki (i nie tylko) i wkopanie znowu w grunt. Ja mam działke i tak jak piszesz drzewka w donicach wkopuje w ziemie ale z donicą (a to dlatego, że dopiero na wiosne będe ją rozbudowywał pod kątem bonsai - szklarnia i troche miejsca na outdoory) ale mam tez pare donic, które stoją luzem (tak samo jak donice np na balkonie).
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
Awatar użytkownika
Kamil
Administrator
Posty: 2780
Rejestracja: 19 lip 2004, 10:33
19
Imie i nazwisko: Kamil Jackiewicz
Województwo: opolskie
Lokalizacja: Reńska Wieś
Kontakt:

Post autor: Kamil »

Przemku, oczywiscie wszystko zalezy od drzewka i skad go mamy, w jakim stopniu jest rozwiniete. Nie mialem na mysli, ze kazde drzewko nalezy do gruntu sadzic ale jak mozna zobaczyc w tym temacie viewtopic.php?p=19338#p19338 , nie tylko patyki sa sadzone do gruntu.
Pozdrawiam,
Kamil Jackiewicz
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

No i ok :)
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
ODPOWIEDZ