Od Romana

Informacje jak i nasze wrażenia z wystaw i innych imprez związanych z bonsai.
Awatar użytkownika
romanb
Posty: 252
Rejestracja: 23 paź 2005, 21:07
18
Lokalizacja: Grudziadz

Od Romana

Post autor: romanb »

Hej, zupelnie o Was zapomialem, przepraszam.
Na mojej stronie http://www.bonasai.de jest w Events jest pare nowych relacii, serdecznie zapraszam
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie

Roman b
Awatar użytkownika
Corfe
Posty: 707
Rejestracja: 07 wrz 2004, 21:46
19
Imie i nazwisko: Michal Golebiowski
Województwo: opolskie

Post autor: Corfe »

dzieki za fotorelacje z wizyty u Juraja :-)
pozazdrościć mozliwości obejzenia tego wszystkiego na zywo..

pozdrawiam!
Michał Gołębiowski
www.naturalfine.com
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

Cześć

Roman, ja również dziękuję Ci za pokazanie fotorelacji z Twoich odwiedzin w ogrodzie Juraja Marcinko, naszego od 4 lat Mistrza i instruktora w pracach wiosennych na Bonsai Juku. Istotnie takiej ilości sosen bonsai i w tak doskonałej kondycji nie zobaczy się jak myślę nigdzie indziej. Nie wspomniałeś jednak o równie wielkiej ilości bonsai liściastych w kolekcji Juraja i też w równie doskonałej kondycji. Oto przykładowe dwa z nich:
Lisciasty 4 2009.jpg
Lisciasty 4 2009.jpg (87.5 KiB) Przejrzano 11770 razy
Lisciasty 1 2009r.jpg
Lisciasty 1 2009r.jpg (94.03 KiB) Przejrzano 11770 razy
Ja miałem to szczęście, że byłem teraz w czerwcu u Juraja tylko i aż 10 dni. Bogdan Pociask, który od kilku lat pomaga Jurajowi w pracach przy drzewach z jego kolekcji, został przez niego poproszony aby zaopiekował się drzewami oraz ogrodem na czas jego nieobecności i Bogdan dookoptował do tej wyprawy mnie i jeszcze Jarka Burczyńskiego, naszego kolegę z Bonsai Juku pełniącego na wykładach Nobu również rolę tłumacza. Cóż mogę powiedzieć, ja również przeżyłem szok gdy po przyjeździe wypadłem do ogrodu Juraja i zobaczyłem ten bezmiar wspaniałych drzew bonsai. Tego się nie da opisać, podziw dla drzew i dla Juraja, a jednocześnie pokorę porównując swoje dokonania w stosunku do dokonań Juraja w sztuce bonsai. Przyznam, że pewnego dnia zaparłem się i policzyłem te wszystkie drzewa i wynik przeszedł wszystkie moje wyobrażenia, w kolekcji Juraja jest 231 drzew iglastych, w tym 207 różnych sosen z przewagą oczywiście sosen mugo oraz 243 drzewa liściaste. Czyli razem Juraj ma w kolekcji 474 drzewa, a zapewniam Was że w większości nie są to bonsa mume czy soshin, o nie. Zresztą popatrzcie sami:
PICT0101 TB.jpg
PICT0101 TB.jpg (97.61 KiB) Przejrzano 11770 razy
PICT0109 TB.jpg
PICT0109 TB.jpg (92.72 KiB) Przejrzano 11770 razy
PICT0107 TB.jpg
PICT0107 TB.jpg (96.93 KiB) Przejrzano 11770 razy
Tym, którzy nie znają Juraja Marcinko, a może tak być gdyz jest on człowiekiem absolutnie nie medialnym i nie pchającym się na afisz wystawowy, przybliżę trochę jego osobę. Juraj jest Słowakiem osiadłym i żyjącym od wielu lat w Szwajcarii. Sztuką bonsai zajmuje się około 25 lat i tak jak napisał na swojej stronie Roman istotnie w dość odległych czasach miał to szczęście, że na warsztatach spotkał nieżyjącego już niestety O'sensei Johna Nakę, z któym wspólnie formowali jedną z sosen Juraja. Widziałem w biblioteczce Juraja najsłynniejszą publikację Johna Naki z jego odręcznym autorskim wpisem i autografem. Zresztą poniższa fotka mówi sama za siebie:
Naka & Juraj.jpg
Naka & Juraj.jpg (78.92 KiB) Przejrzano 11770 razy
Jednak gdy Juraj 10 lat temu spotkał Mistrza Nobuyuki Kajiwara i poznał jego szkołę formowania i pielęgnacji drzew bonsai, to od tego czasu jest jego uczniem, moim skromnym zdaniem najlepszym zresztą jego uczniem, gdyż pod względem ilości drzew, ich jakości, dopracowania i żywotności nie ma on równych sobie wśród dość licznej rzeszy uczniów Nobu w Europie. Nobu od lat przyjeżdża do Juraja w każdym roku w terminach prac przy drzewach i poza nauką sam osobiście wykonuje prace na korzeniach i formujące na wybranych drzewach Juraja, przy jego i Bogdana .. Poniżej kilka zdjęć z tych prac:
Nobu i Juraj 2002r.jpg
Nobu i Juraj 2002r.jpg (93.68 KiB) Przejrzano 11770 razy
Dwoch Mistrzow i sosna 2008r.jpg
Dwoch Mistrzow i sosna 2008r.jpg (48.46 KiB) Przejrzano 11770 razy
Nobu Juraj i Bogdan 2008r.jpg
Nobu Juraj i Bogdan 2008r.jpg (92.27 KiB) Przejrzano 11770 razy
Nobu i Bogdan 2008r.jpg
Nobu i Bogdan 2008r.jpg (93.88 KiB) Przejrzano 11770 razy
c.d.n.
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

c.d. relacji z naszego pobytu u Juraja Marcinko w czerwcu b.r.

Jeszcze o jednym pragnę wspomnieć i pokazać, w uzupełnieniu relacji Romana. Roman napisał w wypowiedzi na swojej stronie:
Nobu propaguje wprawdzie troche inny sposob formowania drzew, ktory nie wszyscy popieraja, no ale mówi sie przeciez, ze wiele drog prowadzi do Rzymu

Ale nie pokazał przykładów tego innego sposobu czy też jak ja to nazywam szkoły Nobu. Nie dziwię się zresztą gdyż jak myślę był tak samo jak ja oszołominy tą ilością niesamowitych drzew, że nie wiedział co najpierw fotografować. Tak jak już wspomnałem jest ich tam tyle, że nawet te 10 dni nie wystarczyło aby się wszystkim dokładnie przyjrzeć i przeanalizować ich strukturę i budowę. Ale ja nie mogłem ominąć sosny silwestris, która była w 2008 r. wystawiona na wystawie w Crespi Muzeum, na dorocznej wystawie, którą całą ustawiał Nobu. Wspaniała struktura jej gałęzi i niesamowicie mała wielkość igieł (1,5-2 cm) jest właśnie wynikiem prac według szkoły Nobu, w której absolutnie nie skraca się świeczek czy to poprzez ustrzykiwanie czy też cięcie. Cały nacisk położony jest na wypracowanie dużej ilości rozgałęzień o jak najkrótszych międzywęźlach.
Popatrzcie sami oto ona i jej przykładowa gałąź:
Sosna 1 TB.jpg
Sosna 1 TB.jpg (87.06 KiB) Przejrzano 11751 razy
Sosna 2 TB.jpg
Sosna 2 TB.jpg (93.96 KiB) Przejrzano 11751 razy
Sosna 3 TB.jpg
Sosna 3 TB.jpg (89.96 KiB) Przejrzano 11751 razy
Wspomnienia z pobytu u Juraja zapadły mi głęboko w pamięć, a najbardziej widok który miałem codziennie przy piciu porannej kawy:
Widok z ogrodu.jpg
Widok z ogrodu.jpg (99.44 KiB) Przejrzano 11751 razy
Patrząc na Alpy na horyzoncie nie myślałem nawet, że ostatniego dnia naszego pobytu Juraj, który już wrócił z wyjazdu, zafunduje nam wspaniałą całodniową wycieczkę w Alpy. Widoki i alpejskie stare sosny mugo zapierały nam dech w piersiach. Oto parę fotek z naszej wyprawy:
Alpy 2 2009r.jpg
Alpy 2 2009r.jpg (91.24 KiB) Przejrzano 11751 razy
Alpy 3 2009r.jpg
Alpy 3 2009r.jpg (87.51 KiB) Przejrzano 11751 razy
Alpy 4 2009r.jpg
Alpy 4 2009r.jpg (92.23 KiB) Przejrzano 11751 razy
Alpy 5 2009r.jpg
Alpy 5 2009r.jpg (89.12 KiB) Przejrzano 11751 razy
Alpy 6 2009r.jpg
Alpy 6 2009r.jpg (90.61 KiB) Przejrzano 11751 razy
I oto koniec naszego pobytu w Szwajcarii u Juraja i tej relacji.

Pozdrawiam Tadek
Awatar użytkownika
natural fine
Posty: 60
Rejestracja: 19 cze 2009, 22:22
14
Imie i nazwisko: Michal Golebiowski
Województwo: opolskie

Post autor: natural fine »

Ostatnie zdjęcie :shock: ..kopara opada :-) czy Juraj mysli o pozyskaniu ktorejs z tych dwoch Sosen(z Alp) , albo inaczej czy zauwazyłes jakieś oznaki przygotowywania (pracy jak na yamadori) ? czy moze wyczułeś respekt i szacunek w nim do roślin tego kalibru ?
Słyszałem ze w jego kolekcji dominują rośliny Importowane ... (?)

Ps.Nie pal (jesli dobrze widze) papierosów Panie Tadeuszu :-) posłużysz nam dłużej !

Dzieki :wink:
malyjasiuprim
Posty: 79
Rejestracja: 13 cze 2007, 20:01
16

Post autor: malyjasiuprim »

Wspaniała struktura jej gałęzi i niesamowicie mała wielkość igieł (1,5-2 cm) jest właśnie wynikiem prac według szkoły Nobu, w której absolutnie nie skraca się świeczek czy to poprzez ustrzykiwanie czy też cięcie. Cały nacisk położony jest na wypracowanie dużej ilości rozgałęzień o jak najkrótszych międzywęźlach.
To szalenie interesujące?!!!!!! jeśli nie ustrzykiwanie czy cięcie??????????????????????????? świeczek???????
Janek
Awatar użytkownika
EnDiK
Posty: 27
Rejestracja: 22 kwie 2008, 21:09
16
Imie i nazwisko: Rafal Andrys
Województwo: lubelskie
Lokalizacja: Piaski

Post autor: EnDiK »

Tadek pisze:absolutnie nie skraca się świeczek czy to poprzez ustrzykiwanie czy też cięcie. Cały nacisk położony jest na wypracowanie dużej ilości rozgałęzień o jak najkrótszych międzywęźlach.
Czyli jak to można wypracować? Chyba duża ilość słońca i znikome nawożenie nie wystarczy prawda?
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

Cześć

Natural fine,
wiele bardzo starych i wspaniałych sosen mugo widzieliśmy w czasie tej wycieczki w Alpach, ale istotnie ta ostatnia mugo jest niesamowita i Juraj ocenił jej wiek na jakieś 300-350 lat. Zauważył, że jedna sucha gałąź jest obcięta ręczną piłą, ale powiedział też, że ten co planowałby jej wykopanie i wyniesienie z gór byłby wariatem. Poza tym bez przesady jej rozmiar w wysokości pretendowałby ją nie na bardzo duże bonsai, tylko na drzewo do ogrodu japońskiego - niwaki o ile dobrze pamiętam się to nazywa. Juraj ma w swojej kolekcji kilkadziesiąt bonsai z sosen mugo nie mniej tęgich niż ta omawiana, ale nie są one tak wysokie, mają bardziej poskręcane pnie i gałęzie a przez to są bardziej w wielkości skompresowane. Zresztą w relacji Romana jest kilka zdjęć takich sosen. A to że w Juraja kolekcji dominują importowanedrzewa z Japonii czy Korei to nieprawda. Wprawdzie ma sporo wspaniałych potężnych buków japońskich i klonów palmowych, które po sprowadzeniu wyprowadził ze stanu no powiedzmy sobie nie za dobrego do stanu super zdrowych drzew o dobrej strukturze gałęzi, ale ma też dużo naszych europejskich liściastych drzew. A tak naprawdę to najwięcej ma sosen, w których absolutnie dominują sosny mugo, ma też europejskie silwestris, no i oczywiście trochę pięknych sosen pięcioigłowych.

EnDik ,
częściowo masz rację, bo drzewa mają stać w pełnym słońcu, ale też drzewa muszą być w super, ale to naprawdę w super kondycji, czyli wszystko musi być jak najlepsze:
- bardzo dobra praca na korzeniach i bardzo dobre mieszanki glebowe, bez żadnych kocich zamienników,
- muszą być w ciągu dnia super dobrze podlewane, w upalne dni nawet 2, 3 - krotnie,
to ostatnie popołudniowe podlewanie ma to być hamizu,
- bardzo dobre i w odpowiednich terminach nawożenie,
- żadnych chwastów w doniczce i szkodliwego robactwa w koronie i w korzeniach,

I wtedy gdy drzewa są w tej superkondycji to co najważniejsze czyli wykonywanie odpowiednich cięć w 3 odpowiednich porach roku: latem, jesienią i wiosną. Nie pytajcie się jak się te cięcia wykonuje bo tego się nie da przekazać i się nauczyć czy zrozumieć w słowie pisanym. Dlatego najważniejsze w dobrym prowadzeniu i pielęgnowaniu formującym bonsai jest:
- bardzo długa nauka i praktykowanie pod okiem bardzo dobrego nauczyciela.

Pozdrawiam Teddy
tomek_baobab
Posty: 56
Rejestracja: 08 gru 2006, 19:26
17
Imie i nazwisko: Tomek K.
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: tomek_baobab »

Tadku,

a jeśli drzewo ma odsłonięte korzenie, a są to korzenie, które pracują, to podlewanie drzewa w pełnym słońcu nie jest groźne dla rośliny? I co to jest "hamizu"?
Bo ja jak ognia wystrzegam się podlewania w ciągu dnia. Wspomniałeś też o sosnach - ile sosna potrzebuje wody w takim razie? Mam na myśli sosnę pospolitą. Powszechnie mówi się, że sosny zbyt dużo wody nie potrzebują, a duża ilość wody jest wręcz szkodliwa. Pytam, bo sam mam dwie sosny, w tym jedną w dość małej doniczce (jakieś 12x7x3 cm) - i rzeczywiście, w upalne dni martwię się o wodę. O drugą póki co jestem dość spokojny, bo jeszcze rośnie w plastikowej doniczce, ma sporo ziemi, więc i woda gdzieś tam głęboko się utrzymuje. :)
A właśnie! Skoro Twój Nauczyciel ma tak dużo sosen, to może wiesz, który termin jest dla sosny pospolitej lepszy na przesadzanie? Maj czy sierpień/wrzesień?
Zły ogrodnik drzewo krzywe i chore wyhoduje, dobry-zdrowe i proste...
RUSKI
Posty: 36
Rejestracja: 16 lip 2008, 11:38
15
Imie i nazwisko: leon niemczyk
Województwo: zachodniopomorskie

Post autor: RUSKI »

Tadek pisze:Nie pytajcie się jak się te cięcia wykonuje bo tego się nie da przekazać i się nauczyć czy zrozumieć w słowie pisanym. Dlatego najważniejsze w dobrym prowadzeniu i pielęgnowaniu formującym bonsai jest:
- bardzo długa nauka i praktykowanie pod okiem bardzo dobrego nauczyciela.
Ja wierzę w to, że masz doskonały odbiór treści komunikatów i perfekcyjne umiejętności przekazu tej treści. Dlatego nalegam, odpowiedz nam jak się te cięcia wykonuje żeby uzyskać tak doskonały efekt? Myślę, że znakomita większość kolegów (w tym ja)będzie Tobie wdzięczna za wzbogacenie wiedzy o pielęgnacji sosny.
Awatar użytkownika
Corfe
Posty: 707
Rejestracja: 07 wrz 2004, 21:46
19
Imie i nazwisko: Michal Golebiowski
Województwo: opolskie

Post autor: Corfe »

jesli moge (?) ..dodam , ze podlewanie to najtrudniejsza z czynności które musimy opanowac chcąc utrzymac rosliny w dobrej kondycji , wielu zaawansowanych bonsaistów sie go dopiero uczy ! a na jego temat moznaby znowu napisać książke :-)

z tego co mi wiadomo:

-podlewanie roślin w pełnym słońcu jest zupełnie bezpieczne :-) a mit o spalonych lisciach jako skutku podlewania w słoneczne połódnie to nic innego jak "bujda ogrodników i szkółkarzy nieumiejetnie podlewających swoje rosliny "
co do korzeni "które pracują" ...nie sądze by "pracowały", gdyż włośniki w nich na pewno zamarły wystawione na swiatło słoneczne ..

-Hamizu to jeden z wielu rodzajów (sposobów) podlewania (dotychczas poznałem 4), to zraszanie rozproszonym strumieniem wodnym (np z konewki lub lancy)) ... stosuje sie je tylko w określonych przypadkach i nie ma na celu nawodnienia całej bryły korzeniowej , jedynie utrzymanie wilgotnosci do momentu gdy wraz z zachodem słońca zamkną się aparaty szparkowe.

Jeśli sie myle , prosze mnie poprawic ..

Jeszcze raz dziekuje za temat Romanowi Bonie i za jego rozwiniecie p. Tadeuszowi :brawo:
Michał Gołębiowski
www.naturalfine.com
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

Cześć

Corfe, gratuluję wiedzy o podlewaniu drzew bonsai, nareszcie ktoś pisze o podlewaniu to samo czego ja się uczę. Także jesteś przesadnie skromny i niepotrzebnie napisałeś
Jeśli sie myle , prosze mnie poprawic ..
Palenie przez promienie słoneczne liści czy igieł poprzez "soczewki z kropli wody", czy też podlewanie na noc aby woda nie odparowała powierzchniowo, to są legendy i baśnie. Przecież deszcz w upalny dzień, gdy przed i po burzy słońce pali jak diabli, nie jest rzadkością i jakoś drzewa żyją i nic im liści czy igieł nie wypala. Tak samo z podlewaniem przed nocą - trzeba sobie odpowiedzieć na proste pytanie: kiedy i po co wogóle jest drzewu potrzebna woda, w każdym razie na pewno nie jest ona potrzebna w bryle korzeniowej w nocy, bo tylko hamuje wzrost korzeni. Jeszcze dla uzupełnienia Twojej wypowiedzi o hamizu. Stosuje się je po południu w bardzo upalne dnie i zraszać należy koronę od góry i od dołu, jak również lekko powierzchnię mieszanki glebowej w przypadku drzew posadzonych w płytkich doniczkach, nie zawadzi zrosić również otoczenia dookoła. Hamizu poza tym że znakomicie przeciwdziała atakom robactwa wszelakiego lubiącego przesuszone rośliny, to przede wszystkim powoduje lepszą transpirację i wykorzystanie wody z mieszanki glebowej. A dlaczego to już odpowiedzcie sobie sami, ot taka zagadka dla Was :-)

Tomek, jeśli oczekujesz recepty żeby ktoś Ci powiedział / napisał ogólną regułę ile sosna czy też jakieś drzewo innego gatunku, potrzebuje wody, no to chyba oczekujesz cudu jakiegoś. Ogólnie można odpowiedzieć, że sosna nie potrzebuje dużo wody, a nawet że nadmiar wody ma działanie przeciwstawne od zamierzonego, czyli działe żle na rozwój sosny i powoduje że mogą ja zaatakować choroby grzybowe (patrz przypadek mojej sosny mugo z tematu "Choroby i szkodniki", zaatakowanej przez grzyba pt. huba, a propo Pinaceae sosenka ma się teraz jak mi relacjonuje Bogdan bardzo dobrze, biorąc pod uwagę oczywiście jakie ma przejścia za sobą). Także tak jak napisał Corfe, podlewanie drzew to jedna z najważniejszych jeśli nie najważniejsza z czynności pielęgnacyjnych w bonsai, a jest niestety niedoceniona przez wielu. Przy czym jest tak duża ilość czynników, które wpływają na to jak należy podlewać dane drzewo, np. sosny, ze głowa mała, a są to: w jakim rozwoju i zdrowiu jest drzewo, w jakiej mieszance jest posadzone, w jakiej donicy, o jakiej porze roku i jaka jest pogoda, czy to jest pozyskane yamadori czy nie, czy na powierzchni gleby rośnie mech czy nie itd. Także nie ma na podlewanie ogólnej sztywnej recepty, tylko zdobyte własne doświadczenie. W każdym razie Juraj znając chęć do nadmiernego podlewania drzew przez bonsaistów powiedział: w przypadku sosen jeżeli wydaje się Tobie że już trzeba podlać sosnę to wstrzymaj się jeszcze z pół dnia albo nawet cały dzień.
To samo jest również z przesadzaniem, no nie można dać ścisłej recepty że sosny należy w Polsce przesadzać w kwietniu, czy w maju, to wszystko zależy od tego jaka przyszła wiosna, czy jest pochmurna i zimna, czy też słoneczna i ciepła. Wiadomo, że nie powinno się przesadzać i to nie tylko sosen jak już ruszyły pąki i to jest dla wiosennego przesadzania jedyny wskaźnik terminu wykonania. Zaś co do przesadzania w drugiej połowie lata, to Juraj przesadza sosny pod koniec lipca, no ale Szwajcaria ma trochę inny klimat niż w Polsce. W każdym razie również u nas na letnim Bonsai Juku w roku ubiegłym przesadzono parę iglaków, w tym również sosnę i wszystkie mają się bardzo dobrze, tak że chcemy to przedyskutować z Nobu czy letni termin nie jest lepszy również w Polsce na przesadzanie iglaków . Mówimy o przesadzaniu oczywiście a nie o kopaniu i pierwszym posadzeniu drzew yamadori.
I jeszcze jedno pytanie Tomek. Co w Twojej sośnie robią odsłonięte korzenie, z jakiego powodu są one odsłonięte ? Czy jest to może sosna nasadzona na skale ? Bo to dla mnie jest jedyny racjonalny powód żeby korzenie zdrewniałe były na wierzchu. W innych przypadkach takich korzeni nie powinno być ani na wierzchu ani w bryle korzeniowej. Do tego przynajmniej w pracy na korzeniach drzewka trzeba dążyć.

Zaś co do Waszych pytań czy delikatnych nagabywań abym napisał jak wykonywać cięcia letnie, jesienne i uzupełniające wiosenne, to muszę Was zasmucić - nic z tego, bo chociaż uczę się już o tym od lat 3 to jeszcze tnąc własne drzewka mam często duże wątpliwości i szukam porady u Nobu, a jak go nie ma, to u Bogdana Pociaska. Jest to też bardzo złożony problem jak i co ciąć i zależy od wielu czynników, jest mnóstwo wyjątków czy to gatunkowych czy też w zależności od rozwoju danej gałęzi czy gałązki i cięcie każdej traktuje się i rozważa indywidualnie. Także nie chcę dopuścić do sytuacji że "uczył Marcin Marcina", czyli że ja wam podam jakieś reguły ogólne, a Wy ruszycie do swoich drzew z nożycami i je osłabicie lub co nie daj Boże pozabijacie tnąc je niezależnie od wszystkiego, a tak jak Wam to bym napisał. I koniec końców winnym za to co się stało z Waszymi drzewami zastałbym ja lub Ci co mnie uczą.
Jeszcze raz podkreślam: praktyka pod okiem nauczyciela czy instruktora znającego się na rzeczy, tylko tak można dojść do celu. Przecież jak pisałem, nawet do Juraja dalej przyjeżdża Nobu, chociaż to już 10 lat mija jak Juraj zaczął u niego naukę.

Pozdrawiam Tadek
Awatar użytkownika
Pit
Posty: 390
Rejestracja: 17 sie 2004, 16:32
19
Imie i nazwisko: Piotr S.
Województwo: świętokrzyskie
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Pit »

Tadek, po wiosennym przesadzaniu, worem wszystkich kolegów (i Juraja) przykryłem swoje drzewa warstwą przesianego "sfagowca", zauważyłem że w tych doniczkach nawet w upalne dni bez podlewania gleba jest wilgotna duzo dłużej niż w pozostałych (nawet kilka dni). Wiadomo że podlewanie to nie tylko dostarczanie wody ale również wymiana powietrza na "nowe". Wychodzi na to że swoje sosny nie powinienem podlewać częściej niz raż na kilka dni, czy w przypadku sosen nie było by lepiej gdyby zdjąć sfagnum i pozwolić jej szybciej przeschnąc i co się z tym wiąże częściej podlać ? Lato mamy raczej wilgotne, czy taka ciągła wilgoć (mam na myśli sosny) nie powoduje zwiększenia ryzyka chrób grzybowych ? Bo lisciaki raczej czują się doskonale w takiej sytuacji ...
Piotr
tomek_baobab
Posty: 56
Rejestracja: 08 gru 2006, 19:26
17
Imie i nazwisko: Tomek K.
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: tomek_baobab »

Tadku, dzięki za odpowiedź. O wodę pytałem dlatego, bo martwią mnie tegoroczne deszcze, pomimo tego nie chcę przestawiać sosen pod dach (bo i słońca tam mało), ale dzięki tym deszczom właśnie ograniczyłem podlewanie sosen prawie do zera-przynajmniej ze swojej strony, no chyba że zdarzają się dwa, trzy dni upału. Deszczówka w końcu i tak jest lepsza dla naszych drzew niż woda miejska :) O przesadzanie pytałem, ponieważ chciałem poznać opinię kogoś bardziej doświadczonego, choć sam słyszałem, że dla sosen lepszy jest termin wiosenny i że taką zasadę można ogólnie przyjąć. Miałem nadzieję, że może zaobserwowałeś jak to jest z sosnami przy przesadzaniu latem, ale jedna sosna nie może służyć jako wskaźnik jakiejś zasady. A co do korzeni w mojej sośnie, niestety nie ma jakiejś szczególnie ozdobnej nasady pnia, a korzenie, o których wspomniałem, zostały odsłonięte przez ulewy. Zdrewniałe korzenie w końcu są zakończone włośnikowymi, które pobierają wodę-i nie do końca rozumiem Twoje stwierdzenie o tym, że takich korzeni nie powinno być w bryle korzeniowej. Drzewo to przesadzałem w tym roku, starając się jak najbardziej ograniczyć pracę na korzeniach, poza ewidentnie grubymi korzeniami gdzie było mało włośników, i ma się naprawdę dobrze, choć początkowo igły bardzo wolno się rozwijały, zresztą sam dostrzegałem różnice między roślinami, które stoją obok siebie: kiedy jedna, większa sosna miała już rozwinięte igły, w tej mniejszej dopiero igły wyrastały ze świeczek.
Zły ogrodnik drzewo krzywe i chore wyhoduje, dobry-zdrowe i proste...
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

Cześć

Pit, sprawę rozkładania i utrzymywania sphagnum na powierzchni mieszanki glebowej w przypadku sosen i związane z tym zmiany w podlewaniu, jak myślę przedyskutujemy już niebawem z Nobu na spotkaniu letnim.
Nobu napisał do Bogdana bardzo miło, że już się nie może doczekać spotkania z nami, no to tak go wymęczymy pytaniami, że nie będzie się mógł doczekać rozstania z nami :-)

Tomek, istotnie deszcze padające prawie codziennie, są w przypadku sosen problemem, ale wg. mnie tylko w przypadku:
- sosen posadzonych w złej mieszance glebowej, kumulującej i utrzymującej wodę w nadmiarze, i jeszcze do tego nieprzepuszczalnej gdy namoknie (czyli będzie tam ciągle bagno i brak powietrza). W przypadku mieszanki gdzie główną składową jest akadama (+ bims lub łamany żwir), to nie będzie takiego wielkiego niebezpieczeństwa, gdyż akadama ma tą dobrą właściwość że wchłonie tyle wody ile może, a jej nadmiar w związku ze strukturą grudkową przepuści do otworów drenażowych (muszą być duże) przez które ten nadmiar wypłynie z donicy i jeszcze zassie świeże powietrze w przestrzenie międzygrudkowe, co będzie sprzyjać wzrostowi korzeni,
- sosen o słabej kondycji i rozwoju, czyli złe pielęgnowanych lub np. zamęczonych ciągłym formowaniem lub tak jak w przypadku mojej sosny mugo jednorazowym wycięciem dwóch grubych gałęzi blisko siebie i podłoża, a przez to narażonych bardziej na skuteczny atak patogenów grzybowych.
Co do zdrewniałych korzeni to napisałem, że nie powinno ich być ani na powierzchni ani w bryle korzeniowej, bo po prostu nie powinno ich tam być :-) . Dlaczego ? No długo by o tym pisać, ale tak pokrótce spróbuję.
Po pierwsze - na powierzchni gleby nie powinno ich być gdyż tego się w naturze nie spotyka (oprócz sytuacji gdy drzewo rośnie na skalnym podłożu). Grube zdrewniałe korzenie służą drzewu do stabilizacji i utrzymania się w pozycji, aby się nie wywaliło (korzenie palowe i boczne czy poboczne, jak zwał tak zwał). Ci co myślą że mają fajne nebari jak wystawią w bonsai korzenie zdrewniałe na wierzch jak "szczudła" to się grubo mylą bo to nie jest nebari, to jest uzewnętrznienie ich złej pracy na korzeniach. Korzenie zdrewniałe nie są likwidowane z bryły korzeniowej, przez co jest ona niepotrzebnie gruba w wysokości, a w związku z tym przy usilnych próbach posadzenia drzewa w płytkiej "docelowej" donicy, bryła ta się w niej nie mieści i te korzenie muszą wystawać ponad powierzchnię gleby. Wygląda to sztucznie i bardzo źle. Zaś nebari jest to rozszerzająca się do dołu sama nasada pnia, która świadczy o wieku i potędze drzewa. Młode drzewka nie mają nebari.
Po drugie - grubych zdrewniałych korzeni nie powinno być w bryle korzeniowej drzewka bonsai, bo więcej z nich szkody niż pożytku. W celu stabilizacji drzewa w donicy są one niepotrzebne (bryłę przymocowuje się drutem alu do doniczki), poza tym zajmują dużo miejsca w małej przecież przestrzeni doniczki bonsaiowej a to miejsce potrzebne jest dla rozwoju korzeni włosowych, najważniejszych dla rozwoju drzewa i jego korony, I jednocześnie korzenie zdrewniałe pobierają sporo zapasów wytworzonych przez koronę drzewa na swój rozwój czyli pogrubianie. Ci co myślą, że jak w bryle korzeniowej jest dużo potężnych zdrewniałych korzeni, to drzewo będzie miało równie potężne nebari, są w duzym błędzie, bo właśnie im więcej będzie korzeni drobnych, tym bardziej będzie zwiększony przepływ między korzeniami i koroną, a co za tym idzie tym bardziej będzie przybierał na grubości pień drzewa , przede wszystkim w nasadzie. Jest to właśnie preferowana przez Mistrza Nobu naturalna metoda uzyskiwania nebari, w odróżnieniu od sztucznych metod ostukiwania, czy opukiwania kory lub ranienia jej poprzez nacinanie.

Pozdrawiam Tadek
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

Jeżeli moge wtrącić się w dyskusje to częściowo mam inne zdanie, czy praktyke:
Tadek pisze: grubych zdrewniałych korzeni nie powinno być w bryle korzeniowej drzewka bonsai, bo więcej z nich szkody niż pożytku. W celu stabilizacji drzewa w donicy są one niepotrzebne (bryłę przymocowuje się drutem alu do doniczki),
Drutu nie mocujesz do włosników tylko do całej bryły korzeniowej a mocujesz drut i zakańczasz do korzeni, właśnie tych grubych, większych, zdrewniałych. Przy podniesieniu drzewka np za pień, w momencie kiedy przywiązana była by bryła korzeniowa (jak rozumiem z wypowiedzi - drobne korzonki, włośniki) to byś rozerwał całą bryłe i uszkodził te najważniejsze korzenie. To tak jak spadającego ze skały człowieka złapać nie za ręke/noge a za włosy czy rzęsy.
Tadek pisze:Jest to właśnie preferowana przez Mistrza Nobu naturalna metoda uzyskiwania nebari, w odróżnieniu od sztucznych metod ostukiwania, czy opukiwania kory lub ranienia jej poprzez nacinanie.
Jeżeli chodzi o sosny, nie uzyskasz nebari czy popękanej faktury kory przez zabiegi na korzeniach. Kora tworzy sie ta w związku z wiekiem rośliny, bądz też warunkami jakie panują w danym środowisku. Wiadomo że np modrzew 10 letni rosnący na łące wśród innych drzew będzie miał delikatną kore i niepopękaną w porównaniu z modrzewiem rosnącym w gorach, gdzie ciągle lecą na niego kamienie, wieje wiatr itp itd. Dobrą metodą, oszukaną jest doklejanie kory na sosnie tam gdzie jej brakuje (przeważnie jest to miejsce nad korzeniami-nebari, ponieważ sosna rośnie przewaznie na piaskach, torfowiskach i jest ugruntowana niżej). Kleje powinny być "nie szkodzące" organizmom żywym - np silikonowy ale nawet na kropelke sie trzyma kora i drzewko rozwija sie prawidłowo.

Oprócz dobrego, właściwego nawożenia sosny - co jest podstawą do jej rozwoju, przez podlewanie i miejsce słoneczne trzeba pamietac o tym, aby sosna była ustawiona w przewietrznym miejscu. Miejsce takie umożliwia odprowadzenie nadmiernej wilgoci. Sosny ustawione w grupie, zbite będa znacznie wolniej się rozwijały niż sosna mająca przestrzeń.
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
grzegorzbonsai
Posty: 145
Rejestracja: 28 sie 2004, 11:02
19
Lokalizacja: KrakĂłw

Post autor: grzegorzbonsai »

Wszystko na temat :) Sam deklarowałeś , że nie będziesz już pisal na tym forum i przyznam szczerze, że przez 5 minut w to wierzyłem. Niespodziewałem się jednak, że przeczytam coś takiego :brawo:
Dobrą metodą, oszukaną jest doklejanie kory na sosnie tam gdzie jej brakuje (przeważnie jest to miejsce nad korzeniami-nebari, ponieważ sosna rośnie przewaznie na piaskach, torfowiskach i jest ugruntowana niżej). Kleje powinny być "nie szkodzące" organizmom żywym - np silikonowy ale nawet na kropelke sie trzyma kora i drzewko rozwija sie prawidłowo.
Większej bzdury jeszcze nie słyszałem. To, że ktoś dokleja to ma być recepta dla innych? Pojedyncze łuski dookoła pnia od dołu do góry, a może całe paski? Gratulacje!!! Mam nadzieję, że Ci, którzy zaczynają przygodę z bonsai potraktują to jak dobry żart. Dokleić można skrzydło do samolotu w skali 1:72, albo powyrywane nóżki do stołu!!!
Jeżeli chodzi o sosny, nie uzyskasz nebari czy popękanej faktury kory przez zabiegi na korzeniach
Przy takiej pielęgnacji, o której piszesz nie uzyskają jej nawet Twoi prawnukowie. Nasadę pnia się czyści z wszystkich paprochów, od mchu przez pozostalości gleby itp., a Ty doradzasz doklejanie jakiegoś czegoś? My pracujemy tu i teraz, a naszym zadaniem jest zrobienie wszystkiego co możemy w tej chwili, aby w przyszłości bonsai stalo się klasy master. O klasie bonsai świadczy wiek i praca nad rośliną przez lata, długie lata. Z biegiem lat kora sama się pojawi. Możliwe, że nie za naszego życia (ja tam jeszcze zamierzam chwię pożyć), ale żeby doklejać? Czy w naturze ktoś ją dokleja? Oprócz doklejania cieniutkiego patysia do kawałka uschniętego konara to kolejny złoty środek w bonsai. Europejczyk potrafi! Żywotnik strzyżone w kulki po tym, jak je pies na dole obsikał też są sprzedawane jako bonsai. Ci, którzy je w ten sposób formują używają chwytu szkółkarskiego i podnoszą za pień lub za czuprynę swoje krzaki, ale ja jeszcze takiej metody w bonsai, którym się zajmuje nie widziałem. Korzenie wycina się właśnie z tego powodu w serek, aby pozostało coś dzięki czemu roślina przeżyje przesadzenie i będzie ją można za to coś przymocować do pojemnika. Tadek napisał, że nie wszystko się eksponuje i właśnie to co nie jest wyeksponowane służy jako element, za który można przywiązać roślinę. Przy prawidłowej pielęgnacji do ziemi tylko z włośnikami prawie nie jesteś w stanie wbić palca. Korzenie i to co zostalo z mieszanki po poprzednim przesadzaniu są jak skała(właśnie dlatego roślinę przesadzamy), a po samym przesadzeniu roślinę mocuje się dodatkowo do doniczki używając drutów zamocowanych do gałęzi, jinów litp. Wtedy nie powinno się jej nawet przenosić.
Ludzie!!! Co się z Wami dzieje? ](*,)
grzegorzbonsai
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

grzegorzbonsai pisze: Z biegiem lat kora sama się pojawi. Możliwe, że nie za naszego życia (ja tam jeszcze zamierzam chwię pożyć), ale żeby doklejać? Czy w naturze ktoś ją dokleja? Oprócz doklejania cieniutkiego patysia do kawałka uschniętego konara to kolejny złoty środek w bonsai. Europejczyk potrafi!
Wow - słyszałeś o Tanuki, gratuluje. Jeżeli brakuje na pniu w dolnej czeście fragmentu kory to można ją dokleić np z innej. <font color="#FF0000">napewno //ort</font> estetyczniej i lepiej to będzie wyglądało niż wnęka pozostawiona po zerwaniu tej kory, czy przewezenie po wykopaniu z torfowiska, piachu. Nie jest to środek doskonały czy do polecania na jakąś szerszą skale. Ale nie masz nawet pojęcia ile takich drzew z koklejaną korą, gałęziami, jinami jest w Polsce czy zaa gramanicą.
grzegorzbonsai pisze: Korzenie wycina się właśnie z tego powodu w serek, aby pozostało coś dzięki czemu roślina przeżyje przesadzenie i będzie ją można za to coś przymocować do pojemnika. Tadek napisał, że nie wszystko się eksponuje i właśnie to co nie jest wyeksponowane służy jako element, za który można przywiązać roślinę.

Dzieki że to wyprostowałeś, ja zrozumiałem że wycina się je całkowicie bo sa be i tyle. Z drugiej strony nie jesteś w stanie obciąć całych korzeni - zdrętwiałych bez wczesniejszego zagęszczenia i zblizenia włośników do pnia. Bo te jak zapewne wiesz najpierw wyrastają na koncach tych długich, zdrewniałych korzeni. I tu pytanie czy czekasz z przesadzeniem rosliny do małej, płaskiej donicy do momentu kiedy będzie miało dobrze i odpowiednio rozbudowaną bryłe korzeniową, czy poprostu przesadzasz bo chcesz, bo można.

Ja mimo, ze pisze swoje wypowiedzi chaotycznie albo raptownie też czekam i daje drzewkom zarosnąć, rozbudowac korone, korzenie i nie znaczy że robie wszystko w 5 minut. Ale z niektórymi rzeczami o których piszesz musze sie zgadzac - bo wiem, ze da sie inaczej postapić w wielu przypadkach niż Ty o tym piszesz, czy kto inny.
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
Tadek
Posty: 122
Rejestracja: 24 lip 2008, 17:16
15
Imie i nazwisko: Tadeusz Bednarczyk
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tadek »

Cześć

Przemku,
Jeżeli chodzi o zdrewniałe korzenie i ich likwidację w bryle korzeniowej drzew bonsai, to ja swoje argumenty już podałem, nie widzę z nimi Twojej polemiki. Bo jeżeli powodem pozostawienia w bryle korzeniowej zdrewniałych korzeni jest to żeby wiązanie drutem bryły do doniczki było tak mocne aby bonsai podnosić za pień do góry, no to wybacz ale takich rzeczy w żadnym wypadku nie powinno sie robić. Żebyś nie wiem jak uwiązał bryłę i nawet do korzeni zdrewniałych to i tak jest ryzyko pozrywania cienkich korzeni włosowych. Bryłę mocuje się drutem do doniczki żeby drzewo się w mieszance glebowej nie chwiało po prostu i właśnie też nie zrywało czubków wzrostu korzeni. A jak się drutem mocuje bryłę korzeniową i zakańcza no to ja wiem i proponuję na jakimś spotkaniu porównać nasze techniki. Ale wracając do meritum czyli korzeni zdrewniałych i włośnikowych w bryle korzeniowej, no to jak Cię moje argumenty nie przekonują to odnieśmy się do wiadomości i zdjęć w książkach, nawet tych europejskich autorów, lub reportaży z Bonsai ART czy innych fachowych pism. Przecież tam na wielu zdjęciach widać jak na dłoni, szczególnie przy przesadzaniu dojrzałych już klasowych bonsai żyjących od lat w docelowych płytkich donicach, że są to "plastry" zbitych korzeni włośnikowych i to jest właśnie ideał bryły korzeniowej w bonsai. Przecież to właśnie w takich bryłach aby je "odświeżyć" są wycinane tzw. "torty". No nie żartuj przecież musiałeś to nie raz widzieć. A jeżeli chodzi o mocowanie drutem takich już idealnych brył złożonych tylko i wyłącznie z poduchy super drobnych korzeni włośnikowych, no to przy drzewie o dużych rozmiarach, sam Mistrz Kimura pokazał w jednym z reportaży jak się mocuje - wbija się w tą poduchę z czterech stron pałeczki do ryżu i łapie się drutem za nie. Ale na pewno nie podnosi się tych drzew za pień. Nie wiem skąd się wzięło to podnoszenie za pień, jakaś nowa moda czy co ?

Jeżeli zaś chodzi o nebari no to na pewno nie jest to gruba i popękana kora tylko przyrost samego drzewa w nasadzie. I na pewno ten przyrost jest bardziej związany z dobrym rozwojem i wzrosrwm korony która bez dobrej pracy na korzeniach nie będzie miała tego rozwoju (rozwój nowych pąków jest związany bezpośredni z rozwojem czubków wzrostu korzeni) niż z takimi nienaturalnymi zabiegami jak pukanie, stukanie, nacinanie czy o zgrozo naklejanie kory. No cóż tym się właśnie różni nasza naturalna droga - oczywiście związana z latami pracy (nikt nam nie mówi że w bonsai będzie szybko, łatwo i przyjemnie) od szybkich sztucznych zabiegów bonsai europejskiego. Ale mnie już nie chce się rozpoczynać kolejnej po tych, które już były dyskusji na ten temat i jej nie chcę prowadzić. Ja Ci gwarantuję, że żadne drzewo Juraja nie miało tak robionego sztucznie nebari czy nie ma naklejonej popękanej starej kory zebranej gdzieś w lesie. No oczywiście trzeba nadmienić, że bardzo ważny jest materiał wyjściowy, jeżeli się pozyska odpowiednie jakościowo i stare yamadori i dołoży do tego 10 lat pracy to ma sie naturalne rezultaty, zresztą przyjrzyjcie się na elementy martwego drewna w drzewach Juraja. Nic lub prawie nic nie było tam robione frezami czy dłutami, sama natura to zrobiła i tak też wygląda. Juraj nie używa w ogóle śmierdziela do zabezpieczania martwego, to jest dopiero błąd w sztuce co ?
Zamykam temat i na zakończenie chcę powiedzieć moje osobiste zdanie, podkreślam jeszcze raz moje osobiste zdanie - te wszystkie sztuczki, pukania, nacinania, montaże obcych martwych pni itp. to dla mnie jest jak piwo bezalkoholowe, nie ma smaku naturalnego piwa, chemia tyko i nic więcej, po prostu.

Pozdrawiam Tadek
Awatar użytkownika
Przemek R.
wspieram forum (brąz)
wspieram forum (brąz)
Posty: 1023
Rejestracja: 04 sty 2007, 12:33
17
Imie i nazwisko: Przemek Radomyski
Województwo: mazowieckie
Lokalizacja: Siedlce
Kontakt:

Post autor: Przemek R. »

Tadek pisze: Bryłę mocuje się drutem do doniczki żeby drzewo się w mieszance glebowej nie chwiało po prostu i właśnie też nie zrywało czubków wzrostu korzeni.
Dochodzimy do sedna sprawy. O to chodzi bryła korzeniowa ma być włożona sztywno do misy i dobrze przytwierdzona przez drut w celu unieruchomienia. Unieruchomienie to ma na celu ochrone korzeni tych drobniejszych, aby się nie pourywały itp itd. Nie jesteś w stanie wywalić odrazu wszystkich korzeni zdrewniałych aby w płaksiej donicy siedziała roślina z samymi korzneiami włośnikowymi. Rośline w płaskim pojemniku często sie przenosi, czy w inne miejsce, czy na wystawe, czy ... - najprościej pisać jest ona narażona na wszelkie działania zewnętrzne - człowieka oraz przyrody (wiatr, śnieżyce, gwałtowne ulewy). Ja wcale nie przecze, zę roślina jak rośnie w donicy i jak Grzeisek pisze ma zbitą bryłe korzeniową, ale korzneie zdrewniałe też ma. Jakby każda rośline mocował do donicy za jiny i pnie to bym miał kukiełke (problem znika jeżeli rozmawiamy o roslinach wysokości 10 cm, które tego nie wymagają).
Tadek pisze:nienaturalnymi zabiegami jak pukanie, stukanie, nacinanie czy o zgrozo naklejanie kory. No cóż tym się właśnie różni nasza naturalna droga - oczywiście związana z latami pracy (nikt nam nie mówi że w bonsai będzie szybko, łatwo i przyjemnie) od szybkich sztucznych zabiegów bonsai europejskiego.

Ale są takie zabiegi i nie są one niedozwolone. Tzn, ze teraz ja mam się bawić w Japończyka i czekać 100 lat? Przecież ja sie z Tobą nie drocze, która droga jest słuszniejsza, bo każdy ma inną mentalność, inną możliwość uczenia się, u innych osób. Piszesz do mnie PW, ja Ci odpisuje i jakos jesteśmy w stanie kulturalnie przedyskutować temat. A tutaj odbierasz publicznie wszystko jako próbe ataku na Ciebie czy na Nobu. Tak samo cala reszta. Ty podajesz swoje zdanie na ten temat, ja swoje - więc prosze uszanuj to, tak jak i ja szanuje. To, że mamy inne zdania na rózne tematy to chyba na tym powinno to polegać. Lepiej by było jakbym przytakiwał i zachowywalibyśmy się jak sekta ?
Tadek pisze: Juraj nie używa w ogóle śmierdziela do zabezpieczania martwego, to jest dopiero błąd w sztuce co ?.
To jest nas dwóch. Tylko ciekawe jak ja bym to napisał a Wam Juraj powiedziałby, ze bez środka do jinów roślina nie wyzyje to w jaki sposób byście mnie przekonali, że jest tak jak Juraj mówi. Ja bym postawił na moje doświadczenie. A wiadomo każdy ma inne - i to też mamy przedyskutować? Kto wie lepiej albo umie więcej ?

Bez sensu są takie docinki - Ty nic nie wiesz boś kur...aa z Warszawy a ja z Częstochowy to mam jasność... W D... też nikomu nie wejde bo za gruby jestem.
Przemysław Radomyski

http://przemekradomyski.blog.onet.pl
ODPOWIEDZ